Rozdział
XXVII
Przekraczając próg klubu,
Harry, Zayn, Liam, Niall, Oliwka i Lidka rozglądali się za jakimś wolnym
„kącikiem”. Nie długo później Zayn przyniósł drinki. Na jego twarzy dalej nie
było widać cienia uśmiechu, a myślami błąkał zupełnie gdzie indziej. Niall
zaprosił Oliwkę do tańca, a Liam spokojnie siedział i rozmawiał z grupką ludzi,
która do niego podeszła. Lidka siedziała obok Malika i próbowała za pomocą
czarodziejskich umiejętności przywrócić u niego uśmiech. Harry za to zdążył już
poznać i zatańczyć z wieloma zakochanymi w nim bez opamiętania dziewczynami.
Nie przywiązywał jednak do żadnej z nich większej uwagi, ponieważ ciągle myślał
o Alice. Brakowało jedynie Tomlinsona, który zapewniał, że duchem bawi się
razem z nimi.
Atmosfera powoli zaczynała
się rozluźniać. Zayn coraz częściej śmiał się a nawet dał się porwać w wir
tańca. Niall nie opuszczał swojej dziewczyny nawet na krok, co i tak wcale jej
nie przeszkadzało. Lidka natomiast przechwyciła aparat i klubowe wnętrze
rozjaśniał błysk flesza. Wszyscy bawili się doskonale przy świetnej muzyce. Po
upływie dwóch godzin zdążyli się wystarczająco upić, ale dalej nie mieli ochoty
wracać do domu.
W końcu jednak, po upływie
około 5 godzin towarzystwo postanowiło zabrać się w drogę powrotną, która
oczywiście nie odbyła się w ciszy. Aparat znowu błyskał fleszem, wszyscy śmiali
się i śpiewali. W stu procentach każdy z podróżujących miał bardzo dobry humor.
Po jakimś czasie cała gromada
wysiadła z samochodu i ścieżką ruszyła do drzwi. Oczywiście zaczęły się pytania
gdzie znajduje się klucz, kto go wziął i rozpoczęły się natychmiastowe
poszukiwania, ale niestety bez skutków. Nagle w drzwiach przekręcił się klucz i
otworzyły się na oścież. W środku stała na wpół przytomna Anna.
-5.40. Bardzo dobry czas na
powrót do domu – powiedziała sennie i ruszyła z powrotem do swojego pokoju. –
cieszę się, że widzę was wszystkich w całości.
Towarzystwo wdzięczne
wybawicielce starało zachowywać się jak najciszej, żeby mogła z powrotem
zasnąć. Oni również szykowali się do łóżek tylko, że droga tym razem zajmowała
dużo dłużej, zwłaszcza zacięta walka z kilkunastoma schodkami prowadzącymi na
kolejne piętro. Po upadku Niallera i kolejnej porcji niepowstrzymalnego
śmiechu, można uznać, że każdy dotarł szczęśliwie do swojej sypialni.
Lidka wzięła szybki
orzeźwiający prysznic. Strasznie dokuczała jej samotność. W duchu miała
nadzieję, że kiedy wróci wyczerpana, w łóżku będzie czekał na nią Louis i
powita ją cudownym, gorącym pocałunkiem. Prawda była jednak taka, że nikogo nie
było w łóżku i będzie musiała spać sama. Z szafy wyjęła swoją ulubioną bluzkę
Louisa i założyła ją na siebie. Mogła przynajmniej czuć go przy sobie. Szybko
wskoczyła pod kołdrę. Było jej strasznie zimno, a oczy zmykały się mimowolnie.
Niall nie miał zamiaru tak
szybko kończyć tego dnia. Bez opamiętania całował Oliwię.
-Trzeba ten dzień zakończyć w
jak najbardziej przyjemny sposób – powiedział w przerwie między pocałunkami
zdejmując jej bluzkę.
Zayn był zbyt pijany i
zmęczony, żeby przypomnieć sobie o tym, jak beznadziejnie rozpoczął ten dzień.
Pragnął tylko zakończyć go szybko i przyjemnie. Tak przyjemnie, jak spędził
poprzednie pięć godzin.
Liam szybko wskoczył pod
prysznic a potem równie szybko pod miękką pościel, a oczy same mu się zamknęły.
Harry pomimo niezbyt dobrego
stanu nie zapomniał o Ali. Otrząsnął się i zadzwonił do niej. Nie przemyślał
jednak dobrze tej decyzji. Niektórzy normalni ludzie już spali, w tym ona.
Jednak i tak ucieszyła się z telefonu. Loczek cieszył się z tej rozmowy jak
dziecko. Zapewnił dziewczynę, że wolałby z nią przetańczyć na dyskotece.
-Kocham Cię, dobranoc –
pożegnał się.
-Dobranoc kochanie – usłyszał
w odpowiedzi cieniutki, zaspany głos.
Z uśmiechem na twarzy otulił
się kołdrą po czubek nosa.
*Louis*
Nareszcie powrót do domu.
Tak, miałem wracać dopiero jutro za kilka godzin, aż wzejdzie słońce, ale za
bardzo się za nimi stęskniłem, za Lidką. Dojechałem. Powoli otworzyłem drzwi i
szybko ruszyłem na górę. Otworzyłem drzwi do naszej sypialni. Lidka leżała
skulona, a w ręce ściskała telefon. Od razu zrobiło mi się głupio. Pewnie
czekała, aż zadzwonię lub napiszę co ze mną.
Szybko wskoczyłem do łóżka i
przytuliłem Lidkę.
-Jesteś w końcu – powiedziała
cicho spoglądając na mnie.
W odpowiedzi pocałowałem ją.
Brakowało mi jej, chociaż nie widzieliśmy się zaledwie kilkanaście godzin.
Uzależniła mnie sobą.
-Tęskniłem za tobą. Bardzo –
powiedziałem, przyciskając ją mocniej do siebie, żeby poczuć jej ciepło.
Wtuliła się we mnie i zamknęła oczy.
-Nie zostawiaj mnie więcej –
wyszeptała ledwo słyszalnym głosem.
-Obiecuję, zawsze będziesz
przy mnie. I zawsze będziesz bezpieczna.
Spojrzałem na nią. Zasnęła.
Wyglądała tak bezbronnie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby stało jej się cokolwiek,
a mnie nie byłoby przy niej. Nigdy.
____________
Tak więc po dwóch miesiącach powracam do pisania ;))
Dziękuję bardzo Wiktorii, która mnie do tego zmotywowała najbardziej!
____________
Tak więc po dwóch miesiącach powracam do pisania ;))
Dziękuję bardzo Wiktorii, która mnie do tego zmotywowała najbardziej!
DZIĘKUJĘ xxx
A co do rozdziału - przyznaje, że mi się podoba.
Komentarze ;))
xxx
W końcu wróciłaś... Bardzo mi się podoba rozdział, zdecydowanie jest świetny, czekam na następną notkę. ;33 W. :)
OdpowiedzUsuńJak sie ciesze, ze to w koncu napisalas ! Tak tesknilam za tym opowiadaniem ! Jest po prostu FENOMENALNE ! I bardzo Ci dziekuje za dedykacje. To mile z twojej strony. Pisz szybjo ten kolejny rozdzial, bo umre xD koocham twoje opowiadanie. Do nastepnego ! : D Twoja Wiktoria
OdpowiedzUsuńświetny :) czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńMagda :D
Cudowny blog , cudowny rozdział , dobrze że wróciłaś .
OdpowiedzUsuńTo mój nowy blog , zechciałabyś skomentować i poczytać ? Byłaby wdzięczna
http://onedirectionzawszespoko.blogspot.com/2012/09/rozdzia-8.html