Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział XX



Rozdział XX


-Po prostu nie mogę uwierzyć, że zrobiłeś jej coś takiego – burzył się po raz kolejny Harry – jesteś debilem. Debilem!
Nie kłóciłem się z nim . Oparłem głowę o szybo i patrzyłem przed siebie. Wszystko co powiedział było prawdą. Zachowałem się jak cholerny dupek. Nie wiem co mnie podkusiło.
-No wysiadaj! – Styles krzyknął machając mi ręką i przywołując do porządku. Powoli wysiadłem z samochodu i ruszyłem w stronę bloku. Co chwila odwracałem się do tyłu, czy Hazza aby na pewno dalej tam stoi. Akurat ktoś wychodził z klatki, więc szybji wszedłem do środka. Wtedy zorientowałem się, że Harry odjechał. „Nie zrób kolejnego głupstwa!” napisał mi. Stałem chwilę w miejscu. Przemogłem się i ruszyłem. Wybrałem schody, ponieważ miałem więcej czasu na obmyślenie tego co powiedzieć. Pierwsze piętro, kolejne… W końcu dotarłem na miejsce. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem. Zero odpowiedzi. Zapukałem jeszcze raz. To samo. Nacisnąłem lekko klamkę, a drzwi otworzyły się. Wszedłem do środka niepewnym krokiem. Rozejrzałem się, ale nigdzie nie było dziewczyny. Podszedłem głębiej. Salon był pusty. Słyszałem jakieś dźwięki dobiegające z innego pokoju. Usiadłem na kanapie. Chwilę później drzwi na końcu korytarza otworzyły się i wyszła Liska. Jak mnie zauważyła, stanęła jak wyryta. Nie wiedziała, czy wrócić do pokoju, czy podejść do mnie. Widziałem radość w jej oczach. Chciała to ukryć, ale przede mną nigdy jej się to nie uda. Wstałem, a serce waliło mi jak młotem. Chciałem powiedzieć to, co ułożyłem wcześniej, ale zapomniałem wszystko.
-Lidka… ja – dukałem – dziewczyno, ja cię kocham!
Ona stała wpatrując się we mnie. Oczy zaczynały jej błyszczeć.
-Naprawdę, żałuję tego co zrobiłem – wykrztusiłem – wiem. Jestem po prostu dupkiem. Cierpisz prze ze mnie… My cierpimy prze ze mnie. Jestem po prostu chujem.
Spojrzałem na nią. Po policzkach spływały jej łzy.
-Nie zasługuję na ciebie – kontynuowałem – ale proszę cię. Spróbuj dać mi jeszcze jedną szansę. Chcę ci pokazać, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza. Zawsze tak było! A to co zobaczyłaś… wtedy w kawiarni – głos uwiązł mi w gardle – przyrzekam ci. Nigdy więcej. Nigdy, po prostu nigdy nie zachowam się w ten sposób. Nie pozwolę, żebyś cierpiała. Chcę ciebie! Nie mogę już wytrzymać. Każda noc bez ciebie obok… proszę cię. Uwierz mi, kocham cię!
Patrzyłem głęboko w jej zapłakane oczy. Miałem wielką ochotę znowu ją przytulić, pocałować… Bałem się, że mnie odrzuci. Stała przede mną cała zapłakana. Czułem się podle widząc ją w takim stanie, przeze mnie. Dziewczyna powoli cofała się w tył. Chowała twarz w dłoniach i odwróciła się. Czułem, że moje serce rozpadnie się zaraz na miliony kawałków. Tego się bałem. Tego, że nie da mi drugiej szansy. Potrafiła zrobić coś takiego. Jednak głęboko w sercu czułem, że mnie kocha. Pomimo tego co zrobiłem.
Lidka stała przed drzwiami. W końcu odwróciła się do mnie i podbiegła. 
-Kocham cię, idioto – szeptała rzucając mi się w ramiona. Objąłem ją mocno. Tak bardzo mi tego brakowało. Tej jej miłości, którą czułem, kiedy była blisko.
-Przepraszam cię – powiedziałem i zacząłem ją namiętnie całować. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju. Położyłem delikatnie na łóżku i zacząłem całować, a chwilę później zdejmować ubrania. 
-Na pewno tego chcesz? – zapytałem.
W odpowiedzi pokiwała głową. Całowałem ją po nagim ciele.
-To będzie cudowna noc – rozmarzyłem się tylko.


*Harry*
-Gdzie Lou? – zapytał Liam schodząc ze schodów.
-Mówiłem ci, że zostanie u niej – powiedziałem i pokiwałem znacząco brwiami – zresztą, nie miał wyboru. I tak od razu odjechałem.
Payne uśmiechnął się szeroko.
-No to chyba wszystko wraca do normy – powiedział.
-Zobaczymy jak wróci! Może mu nie wybaczyła i spał gdzieś w krzakach – pomyślałem.
-Lidka miałaby mu nie wybaczyć? Ona jest wpatrzona w niego jak w obrazek i jestem pewny, że tą noc spędzili razem – stwierdził Daddy i znowu się uśmiechnął.
-Kto był razem? – zapytał Zayn zbiegając po schodach.
- O Lou i Lidka… Czy byli razem tej nocy – odpowiedziałem i dopiero teraz zaczęło mi się wydawać, że nasze tematy rozmów są dość dziwne.
- E tam! Pewnie, że razem. I na pewno było gorąco! – stwierdził mulat i zaczął wykonywać dziwne ruchy a ja i Liam nie mogliśmy opanować śmiechu.


*Lidka*
Obudziłam się w objęciach Louisa. Byłam po prostu szczęśliwa i cieszyłam się jak dziecko. Byliśmy znowu razem, przynajmniej tak to odebrałam. To czego tak mi brakowało, nareszcie powróciło.
-Cześć kotku – powiedział Lou, dał mi buziaka i przycisnął mocno do siebie – jak się spało?
-Cudownie! – odparłam – trochę się nie wyspałam, ale i tak cudownie, bo z tobą.
Louis uśmiechnął się słodko. 
Leżeliśmy jeszcze chwilę. Wysunęłam się z jego objęć i poszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. W błyskawicznym tempie wróciłam do pokoju. Loui siedział na łóżku i uśmiechał się do mnie. Wskoczyłam na łóżko i usiadłam na nim. Zaczęłam go czule całować.
-To lubię – wyszeptał Tomlinson i złapał mnie w pasie. Leżeliśmy na łóżku a on zaczął mnie łaskotać.
-Proszę, tylko nie to! – krzyczałam dławiąc się śmiechem. Jakimś cudem udało mi się „zamienić rolami”. Louis bronił się wytrwale i w końcu wylądowaliśmy na podłodze. Najpierw ja, a potem on.
-Idiota – powiedziałam wypinając mu język.
-Dziewczyna moich marzeń – odpowiedział i pocałował mnie.


_____
Mam nadzieję, że się podoba. Wyszło jak wyszło... Według mnie rozdział trochę nie udany, ale czekam na Wasze opinie :) xx

czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział XIX


Rozdział XIX

Po jakimś czasie udało mi się powstrzymać łzy. Tępo wpatrywałam się w przesuwające się reklamy w TV. Przypominałam sobie co chwila, co było kiedyś a co jest teraz. W jak głupi sposób można utracić to, co było w naszym życiu jednym z najważniejszych. Próbowałam nie myśleć o Louisie, ale to było silniejsze ode mnie. Tylko to mi pozostało. Ktoś znowu zadzwonił do drzwi. Miałam malutkę nadzieję, że to on. Otworzyłam drzwi. Nie znalazłam tam Louisa, ale Oliwkę. Przytuliłam się do niej jak najmocniej. Nie dałam rady ukrywać, że mi nie zależy… nie przed nią.
Siedziałam wtulona w przyjaciółkę. Czekała, aż się uspokoję. Naprawdę, podziwiałam jej cierpliwość.
-To jest jakiś koszmar… - wydukałam w końcu.
-Masz rację. Ale przecież możecie go skończyć – zaczęła Oliwia – kocha cię. Ile jeszcze będziesz mu to robić?
-Czy ty słyszysz co ty mówisz?! – wybuchnęłam ze złości i odsunęłam się od niej – pomyślałaś może, co ja czuję?! Wiem, wiem. To nie ja jestem gwiazdą, więc co ty się dziwić, że macie mnie gdzieś.
-Gdyby tak było nie byłoby nas tu! – usprawiedliwiała się moja przyjaciółka – chcę ci wytłumaczyć tylko, jak on bardzo cierpi. Wróć do niego, no!
-Sam sobie załatwił to cierpienie! – krzyczałam. Czułam, że zaraz znowu zacznę płakać. – czemu go tak bronisz?! Może ciebie też już zaliczył, co? Czemu sobie z nim nie ułożysz cudownego życia z happy endem?!
Oliwka patrzyła na mnie bez słowa. Chciała coś powiedzieć, ale po prostu odwróciła się i szybko wybiegła z mieszkania trzaskając za sobą drzwiami. Zostałam sama. Całkowicie sama.
*Oliwka*
Nie miałam ochoty słuchać dłużej głupot, jakie wygadywała. Wsiadłam do samochodu pod blokiem, gdzie czekał na mnie Niall.
-I jak? – zapytał od razu.
-Jedźmy stąd –powiedziałam od razu – zabiję tego debila, no! Co on z nią zrobił?! To wcale nie będzie takie łatwe, jak nam się wydawało. Ona jest załamana. Nic do niej nie dociera.
-Mi się wydaję, że jednak brakuje jej tego debila – wtrącił się Niall – tylko nie chce tego pokazać.
-Obyś miał rację – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Po jakimś czasie dojechaliśmy do domu. Nie było za ciekawie. W całym domu było słychać kłotnie Hazzy i Louisa.
-I co? Udało ci się z nią porozmawiać? – zapytał Liam kiedy mnie zobaczył. W odpowiedzi pokiwałam tylko głową. Chwilę później wszyscy zwrócili uwagę na zbiegającego po schodach, wkurzonego Louisa. Trzasnął za sobą drzwiami i już go nie było. Po chwili zjawił się Harry.
-Mam go dość. Co za idiota. Przez jego głupi wybryk cierpimy wszyscy –krzyczał wkurzony. Siedzieliśmy w milczeniu.
Spotkanie z Lidką nie zaliczało się do najprzyjemniejszych, szczególnie ostatnie słowa skierowane do mnie.
-Nie martw się tak – szepnął mi na ucho Niall przytulając od tyłu.
-To jest moja przyjaciółka… - zaczęłam.
-A ty jesteś moją dziewczyną i nie pozwolę, żebyś była w tak złym humorze – powiedziałam i czule pocałował – zobaczysz, za chwilę Lidka i Lou znowu będą razem.
-Mam taką nadzieję… nie wyobrażam sobie innej sytuacji – powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam – z nami tak nie będzie, prawda?
-Nigdy, przenigdy tak nie myśl! – powiedział i patrzył na mnie poważnie – obiecuję, że nigdy ci czegoś takiego nie zrobię! Nigdy!
Po tych słowach czułam się tak… wyjątkowo. To było takie słodkie!
-Kocham Cię – powiedziałam tuląc się do niego.
-Ja ciebie też – powiedział słodkim głosem i dał buziaka.
-Ja też was kocham! – krzyknął Malik i podbiegł do nas, po czym dołączyli do niego Harry i Liam.
-Ej, wiecie co? –zaczął Niallerek.
-Mhm? – usłyszał w odpowiedzi.
-Zamówimy pizzę? – powiedział z nadzieją w głosie.
-Dobry pomysł – powiedział Daddy szturchając go. Zadowolony blondas szybko sięgnął po telefon i zamówił pizzę.
Cały wieczór siedzieliśmy w salonie i zajadaliśmy się pizzą. Oczywiście większość zjadł Niall. Pomimo całej, chorej sytuacji było naprawdę bardzo miło. Harry miał lepszy humor, ja miałam lepszy humor i Niall miał lepszy humor. Niestety, kiedy wrócił Louis, Harry przestał się odzywać, a później poszedł na górę i zamknął się w pokoju.
-Pójdę porozmawiać z Lou – powiedział Liam i poszedł na górę.
Czekaliśmy na dole. Nie schodzili dość długo.
-Dobra, chodź do nich – powiedziałam i pociągnęłam Nialla za rękę. Powoli zbliżaliśmy się do jego pokoju. Drzwi były lekko uchylone. Zajrzałam przez nie do środka. Na łóżku siedział Liam i przytulał załamanego Louisa. Weszliśmy do środka. Chłopak spojrzał na nas. Po raz pierwszy widziałam go płaczącego.
-Kocham ją. Tak bardzo ją kocham! – krzyczał – co ja zrobiłem?!
-Powinieneś do niej pójść – zaczął blondas – ona pewnie czuje teraz to samo. Brakuje jej ciebie.
-Sama mi to powiedziała – powiedział Harry, który stał w drzwiach – nie chciała, ale jednak. Musisz spróbować! To jedyny sposób.
-Ale ona nawet nie będzie chciała mnie wysłuchać! – mówił zrozpaczony.
-Louis do cholery! – krzyknął Hazza i stanął przed nim – zawiozę cię tam. Teraz! Chodź! – powiedział i w końcu udało mu się przekonać Louisa.
-Ale jest późno! – zaczął znowu Tomlinson.
-No to będziesz jej towarzyszył w nocy – powiedział Harry i już ich nie było.

____
no więc, mam nadzieję, że się podoba! :)
Zostawcie po sobie komentarz :D ;*
xxx.

Rozdział XVIII


Rozdział XVIII

Obudziłam się w moim pokoju przy łóżku. Kompletnie zdrętwiała mi ręka, która leżała w dosyć nietypowy sposób. Głowa bolała mnie jak nigdy. Podniosłam się powoli, a ból odezwał się dwa razy mocniej. Ruszyłam w kierunku kuchni. Przeszukałam szafki i lodówkę i w końcu znalazłam coś do picia. Wzięłam kilka łyków soku i włączyłam radio. Akurat kończyła się piosenka One Direction. Chwilę później odezwał się głos jakiegoś mężczyzny.
-Louis,  coś jest z tobą nie tak! Zdradzisz nam powody?
-Em… - odpowiedział głos, który rozpoznałabym wszędzie. Jednak nie spowodował on u mnie żadnej radości. Czułam się okropnie. Przed oczami miałam ten sam obraz, który prześladował mnie dzień wcześniej.
-Po prostu mam zły dzień – odpowiedział w końcu chłopak.
-Ta, pewnie Dominika nie spełniła oczekiwań – powiedziałam z irytacją – żałosne
-Podobno ktoś widział wczoraj twoją dziewczynę. Była cała zapłakana – kontynuował dziennikarz.
Nastąpiła chwila ciszy.
-Nie, to na pewno tylko jakaś podobna dziewczyna – odpowiedział Tomlinson z lekkim przerażeniem w głosie.
Nie chciało mi się tego słuchać. Wyłączyłam radio i poszłam do łazienki. Po drodze musiałam oczywiście nadepnąć na coś.
-Cholera! – krzyknęłam krzywiąc się z bólu. Nadepnęłam na komórkę, a raczej na jej kawałek. Pomarudziłam jeszcze chwilę i weszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Oczy miałam całkowicie rozmazane. Wyglądałam jakbym nie spała kilka dni. Rozczesałam szybko splątane włosy i poszłam się przebrać. Stanęłam osłupiała na środku pokoju. Nie wzięłam ciuchów. Na szczęście szybko poradziłam sobie z tym kłopotem. W szafie Anny znalazłam trochę krótką, czarną sukienkę.
-Ciekawe jak to jest wyglądać jak Dominisia – powiedziałam żałosnym tonem.
Byłam coraz bardziej głodna. Lodówka wyglądała, jakby czekała na moje przyjście. Szybko zjadłam śniadanie. Głowa niestety cały czas o sobie przypominała. Usiadłam na barowym krześle, położyłam głowę na blat i przysnęłam.

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Co za kretyn nachodził mnie tak rano?! Okazało się, że jednak trochę sobie przysnęłam. Była już czternasta. Bez zastanowienia otworzyłam drzwi. To był Harry Jednak nie ten sam co zawsze. Nie uśmiechał i wyglądał nienajlepiej.
-Cześć? – powiedziałam lekko zaskoczona i wpuściłam go do środka. Odwrócił się do mnie.
-Proszę cię, wróć do nas – powiedział załamany.
Patrzyłam na niego tępo. Zaraz potem zaczęłam się śmiać.
-To nie jest śmieszne – powiedział nieco ostrzej – to jest jakiś koszmar! Teraz wszystko jest inne!
-Zanim się pojawiłam, było bardzo dobrze. Namieszałam wam trochę w życiu. To znaczy, jemu namieszałam w życiu, ale tylko na chwilę. Teraz będzie już tylko lepiej – powiedziałam nie przejęta.
-Nie będzie lepiej! Louis do nikogo się nie odzywa! Siłą wyciągnąłem go na ten wywiad. Zresztą, niepotrzebnie… - powiedział zawiedziony – on jest po prostu inny. Tylko ty możesz to zmienić.
-Niech Dominika o uleczy. Podobno jest świetna w łożku – powiedziałam zachęcająco -  zresztą, on już pewnie dobrze o tym wie.
-Przestań! – krzyknął Harry – on potrzebuje ciebie! Jest zawiedziony, zraniony…
-On jest zraniony?! – zaczęłam krzyczeć – On  jest zraniony?! To nie ja lizałam się z jakąś lafiryndą na jego oczach. Skrzywdził mnie! Ja go kochałam, a on się mną po prostu bawił. Mogłeś mnie uprzedzić! – krzyczałam a do oczu napłynęły mi łzy.
Hazza przytulił mnie mocno.
-Przepraszam cię za niego – wyszeptał.
-To on powinien mnie przeprosić, nie ty – mówiłam dławiąc się łzami – powinien tu być, ze m… - nie dokończyłam.
-Przecież wiem, że ci go brakuje. Zauważyłem to jak tylko tu wszedłem. – powiedział i spojrzał na butelki walające się po całym pokoju.
-To nie moje – powiedziałam szybko próbując wyglądać na prawdomówną.
Harry spjrzał tylko na mnie z błagalną miną.
-Nie umiecie kłamać. Oboje – podsumował.
-Koniec tej głupiej rozmowy – powiedziałam i szybko wyprosiłam go z mieszkania, po czym skuliłam się pod kocem na kanapie, a łzy ponownie napłynęły mi do oczu.


____
Podoba się? :)

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział XVII


Rozdział XVII


Otworzyłam powoli drzwi. Zauważyłam uradowaną dziewczynkę biegającą ze swoim Łatkiem. Automatycznie się uśmiechnęłam.  Mała była naprawdę urocza. Szłam powoli w stronę stolika. Pomyślałam, że zamówię sobie sok. Podeszłam do barku, zapłaciłam i ruszyłam do Louisa… i Dominiki. Musiałam przejść całą kawiarenkę, ponieważ siedzieliśmy na dworze. Byłam już coraz bliżej. Wyszłam przez wielkie, tarasowe drzwi. To co zobaczyłam zupełnie mnie załamało. Dominika namiętnie całowała Louisa, który wcale się nie opierał. Nogi zaczęły mi drżeć, a do oczu napływały łzy. Podeszłam do nich w błyskawicznym tempie i wylałam cały sok na twarz dziewczyny.
-Ty dziwko! – krzyknęłam jej prosto w twarz. Louis wstał i próbował złapać mnie za rękę.
-Lidka, proszę – zaczął.
-Zostaw mnie! Nie chcę cię znać! – krzyczałam mu w twarz. Nie chciał mnie przepuścić. Szarpałam się z nim przez chwilę. W końcu nie wytrzymałam i plunęłam mu w twarz, tak jak to zrobiła Rose w Titanicu. Nie spodziewał się tego. Wyrwałam się i zaczęłam biec. Łzy spływały mi strugami. Na szczęście kawiarenka nie była daleko od domu. Wbiegłam tam. Miałam kompletną pustkę w głowie. Nie wiedziałam co robić. Wpadłam do pokoju cioci i wzięłam jej klucze od mieszkania. Równie szybko wybiegłam z mieszkania i zapłakana szłam w stronę jeziora.



(czytaj przy muzyce.klik )

Siedziałam na pomoście nie mogąc przestać płakać. Miałam rozmazane oczy i było mi coraz zimniej. Nie zważałam na to. Siedziałam i płakałam. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Nigdy nie spodziewałabym się po nim czegoś takiego. Nigdy! Każdy uważał nas za przykładową parę, a teraz co? Całował się napotkaną dziewczyną, która na dodatek była moją koleżanką. Kolejny chłopak zranił mnie tak samo. Zrobił mi to, co Bartek, ale to bolało bardziej. Kochałam go. Tak cholernie go kochałam.
-Boże, jaka ja jestem naiwna – mówiłam przez łzy

Byłam dla niego nikim. Łudziłam się, że taki mega przystojny gwiazdor może pokochać taką zwykłą dziewczynę. Myliłam się. Był taki sam jak inny. Nie mogłam powstrzymać łez. Tak okropnie nie czułam się jeszcze nigdy. Wstałam powoli i poszłam inną drogą, żeby dotrzeć do mieszkania. Potykałam się o własne nogi. Nic nie widziałam przez łzy. W głowie miałam kompletną pustkę. Dręczył mnie obraz całującej się nowej zakochanej pary. Płakałam jeszcze bardziej. Miałam ochotę wskoczyć do tej wody i nigdy więcej nie wypłynąć. Miałam nadzieję, że to wszystko było tylko okropnym koszmarem. Szczypałam się ile można. Niestety, cały czas miałam przed sobą drogę, a w głowie ten sam obraz. Zbliżałam się coraz bliżej mieszkania. Ludzie patrzyli na mnie jak na debila.
-Pierdolona miłość! – krzyczałam przez łzy. Dotarłam do celu. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i zamknęłam na klucz. Byłam załamana. Bezsilnie osunęłam się na podłogę. Łzy nie przestały mi lecieć. Komórka dzwoniła po raz setny. Miałam dosyć. Wyjęłam nią i cisnęłam przed siebie. Uderzyła o szafę i rozpadła po całym pokoju. Powoli poczołgałam się w stronę salonu. Usiadłam na kanapie. Skuliłam się i próbowałam pozbyć się tych okropnym myśli. Usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili zamieniło się okropne walenie.
-Lidka proszę cię! Wiem dobrze, że tam jesteś! – krzyczał Louis. Łzy mocniej napłynęły mi do oczu. Przede mną stały butelki wódki. Jak widać, nie tylko ja siedziałam w tym miejscu, zapłakana i cholernie załamana. Zaczęłam pić. Jedna butelka, druga… kręciło mi się w głowie, pukanie i krzyki Louisa nie ustawały. Nie dałam się. Piłam dalej. Chciałam odreagować. Łzy i tak spływały po policzkach. Huczało mi w głowie z podwojoną siłą. Widziałam wszystkie nasze wspólne chwile. Nie chciałam już płakać, ale to było silniejsze ode mnie. Kochałam go zbyt mocno. Zawiodłam się i to złamało moje serce. Wydawało mi się, że on zamieni moje życie w bajkę. Że dzięki niemu poczuję się jak najszczęśliwsza osoba na świecie. Że spełnię swoje marzenia. Boże, jaka ja byłam głupia. Ślepo wierzyłam w to, że jakaś gwiazda odmieni moje życie. Odmieniła. Na gorsze.
-Kocham cię! Lidka proszę! – krzyczał dalej Louis.
-Dupek – powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Wypiłam kolejny łyk, potem jeszcze jeden. Wzięłam się za kolejną butelkę i piłam ile się dało. Jeden człowiek zamienił moje życie w horror, w jednej chwili. Wszystko się posypało. Nie pamiętam, kiedy przestał zakłócać mój spokój waląc w te jebane drzwi. Myślał, że będzie mógł sobie tak o, przyjść i wyznawać, że kocha? Miał nadzieję, że przyjmę go z otwartymi rękoma i rzucę na szyję? Nic bardziej mylnego.













Rozdział XVI


Rozdział XVI


Obudziłam się rano w bardzo dobrym humorze. Louis spał słodko obok mnie.
-Wstawaj śpiochu – szturchałam go lekko.
-Mhm… - usłyszałam w odpowiedzi. Przewróciłam oczami.
-No wstawaj! – powiedziałam i rzuciłam w niego poduszką.
-Jeszcze minutka, proszę – mówił pod nosem.
-Okej, czekam na dole – rzuciłam i poszłam się ubrać. 
Po chwili znalazłam się na dole. Anna siedziała w salonie.
-Cześć słonko – przywitała mnie radośnie.
-Cześć ciociu. Jak się spało? – zapytałam i przysiadłam się do niej.
-Wspaniale – powiedziała z uśmiechem – zrobiłam śniadanie.
-O jak miło – rzuciłam i ruszyłam do kuchni i zaczęłam się zajadać pysznościami. 
-Muszę już lecieć. Jest dziewiąta, a o jedenastej muszę być w biurze – powiedziała pośpiesznie ciocia.
-Idziesz dziś do pracy? –zapytałam zdziwiona – miałaś odpoczywać!
-Czuję się świetnie –odparła – będę około dwudziestej! – krzyknęła i wyszła z domu. Dokończyłam śniadanie i podeszłam do dużych, szklanych drzwi na taras. Obserwowałam ciocię, która szybko pakuje się do taksówki. W końcu zjawił się Louis i objął mnie mocno. 
-Wiesz która jest godzina? - zapytałam.
-Oj, nie marudź – odpowiedział i pocałował mnie. 
-Masz jakieś plany na dziś? – zapytałam wskakując na kanapę przed TV.
-Oczywiście. Z tobą – krzyczał z kuchni – porywam cię dziś. Gdziekolwiek.
-Oo, kiedy? – zapytałam radośnie.
-Jak najszybciej.
Poszłam szybciutko na górę. Za dwadzieścia minut mieliśmy wyjść z domu. Luźno spięłam włosy i lekko się umalowałam. Zbiegłam po schodach. 
-Gotowa? – zapytał Lou ślicznie się uśmiechając.
-Jasne – odparłam i odwzajemniłam uśmiech.
Wsiedliśmy do samochodu. Na początku krążyliśmy bez sensu. W końcu postanowiliśmy iść do parku. Louis zostawił samochód na parkingu. W parku na szczęście nie było zbyt dużo ludzi. Poszliśmy i usiedliśmy na jednej z ławek. Po jakimś czasie zaczęło się zbierać coraz więcej ludzi, a do nas podchodziło coraz więcej fanek. Powoli budziliśmy sensację, więc postanowiliśmy się wynieść. Podjechaliśmy do jednej z kawiarenek. Zdążyłam wygodnie usiąść i usłyszałam wołanie.
-Lidka! – słyszałam kobiecy głos za plecami. Louis wpatrywał się na zbliżającą postać i uśmiechał promiennie. Nie rozumiałam do końca czemu, w końcu ktoś wołał mnie, nie jego. Odwróciłam się i zobaczyłam kogoś, kogo nawet nie miałam zamiaru oglądać przez najbliższy czas. To była Dominika. Dziewczyna, z którą męczyłam się w szkole. Nienawidziłam jej. Zarywała do każdego napotkanego na drodze chłopaka. Oczywiście zaliczyła też Bartka. Zawsze ubierała się zbyt wyzywająco. Nic się nie zmieniła. Stała przede mną w króciutkiej, obcisłej czarnej sukience. Nie pytając nikogo dostawiła krzesło do naszego stolika. Nachyliła się do mnie i wypięła tyłkiem do Louisa. 
-Jak ja cię dawno nie widziałam! – piszczała – tak się stęskniłam. 
Zaczęła mnie przytulać. Nawet nie miałam zamiaru mówić jakichkolwiek komplementów w jej stronę. Lala odwróciła się w stronę Louisa. 
-Cześć, jestem Domi. Nie mogę uwierzyć, że mogę się z tobą spotkać. Wyglądasz jeszcze bardziej seksownie niż na zdjęciach – szczebiotała i przysuwała się do niego – mogłabyś nam zrobić zdjęcie? – zapytała podając mi aparat. 
-Okej – odpowiedziałam bez entuzjazmu. 
Dominika stanęła obok Louisa. Zrobiłam zdjęcie i chciałam oddać aparat.
-Jeszcze jedno! – powiedziała. Udając opanowaną chciałam zrobić kolejne zdjęcie. Dominika dała Louisowi buziaka. Myślałam, że zaraz wyjdę z siebie, ale zrobiłam to o co zostałam poproszona. Oddałam jej aparat bez słowa. 
-Jak pięknie wyszedłeś! – krzyczała piskliwym głosem i pokazywała zdjęcia Louisowi. 
-Ty też naprawdę bardzo ładnie – powiedział do niej Lou spoglądając na zdjęcia. 
-Dziękuję! – powiedziała udając zaskoczoną i dała mu kolejnego buziaka. Byłam wściekła, ale Louis nawet nie zwrócił na to uwagi. Widać było, że bardzo jemu bardzo się podobała zaistniała sytuacja. 
-Idę do łazienki – rzuciłam wkurzona i wyszłam. Dominika nawet nie zwróciła na to uwagi, a Lou tylko spojrzał na mnie chwilowo. Weszłam do łazienki. Spoglądałam na siebie w lustrze. Niczym nie dorównywałam Dominice. Piękne, długie, brązowe włosy, ładna twarz, idealna figura. Mogła mieć wszystko… Patrzyłam na siebie jeszcze przez chwilę. Nagle weszła jakaś mała dziewczynka i wyglądała na przerażoną. Obserwowałam ją chwilkę. Do dużych, niebieskich oczu napływały łzy. 
-Hej, co się stało? – kucnęłam i zapytałam się. Dziewczynka nie chciała nic mówić. Zaczynała płakać. Próbowałam ją pocieszyć – nie płacz! Proszę cię, bo ja też zacznę płakać.
Mała spojrzała na mnie i przytuliła się. 
-Zgubiłam Łatka… - mówiła po cichu. Zastanawiałam się chwilę, kim może być zagubiony Łatek.
-To twój piesek? 
-Tak! I chyba był gdzieś tutaj – mówiła przez łzy.
-Chodź poszukamy go – powiedziałam i wzięłam dziewczynkę za rękę. Łazienka była dość duża. Przeszukiwałam każdą kabinę. Nic nie przypominało tam psa. Mała znowu zaczynała płakać.
-Ej no nie płacz! Zaraz znajdziemy Łatka! – mówiłam i próbowałam ją uspokoić. Sama nie wierzyłam w to, że znajdę w kiblu jakiegokolwiek psa. To by było dziwne. – na pewno gdzieś tu jest! 
Weszłam odruchowo do kolejnej kabiny, ale nic tam nie znalazłam. Poszłam do następnej. 
-Jest tutaj! – krzyknęłam do dziewczynki i spojrzałam na pluszowego pieska w kąciku. Mała wbiegła do kabiny i przytuliła do siebie maskotkę. 
-No widzisz? Już wszystko dobrze – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej – i nie płacz już więcej.
Dziewczynka przytuliła mnie raz jeszcze i wybiegła z łazienki. Zorientowałam się, że ja też muszę iść, bo już jakiś czas siedzę w tej łazience.

____
Taki jakiś oooo rozdział . :D
Za chwilę następny .;)

xxx.

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział XV


Rozdział XV

Dotarliśmy do szpitala lekko nieogarnięci. Po drodze zdążyliśmy na szczęście kupić śliczny bukiet kwiatów i czekoladki, które uparł się nieść Niall. Całą gromadką czekaliśmy na ciocię. W końcu pojawiła się i stanęła jak wyryta. Nie wiedziała co powiedzieć. Zaczęliśmy ją ściskać i wręczyliśmy podarunki. Po miłym powitaniu zabraliśmy się do domu. Na szczęście byliśmy dwoma samochodami, bo Lou zabrał swój po drodze. Ja, ciocia i Oliwka z Nialem zapakowaliśmy się do niego, a Liam i Zayn pojechali z Harrym. Po kilkunasto minutowej podróży dotarliśmy na miejsce. Anna była zachwycona, kiedy zobaczyła, gdzie będzie mieszkać.
-Jak tu ślicznie. – powiedziała i rozejrzała się po okolicy.
-Masz rację. Jest naprawdę cudownie – przytaknęłam.
Potem wszyscy weszliśmy do środka. Wnętrze spodobało się cioci równie bardzo. Poszłam pokazać jej gdzie jest jej pokój. Był urządzony w pastelowych odcieniach, tak jak lubi.
-Na pewno nie będę dla was kłopotem? – zapytała kobieta.
-Oczywiście, że nie –zaprzeczyłam – teraz liczy się tylko to, abyś czuła się jak najlepiej. I dokładnie powiedziała co chciał od ciebie ten facet. – dodałam po chwili.
Anna patrzyła na mnie smutnym, a zarazem przerażonym wzrokiem. Nie miałam zamiaru dłużej czekać. Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się kim był ten facet i dlaczego potraktował tak ją potraktował.
-Jestem bardzo zmęczona… Mogłybyśmy o tym porozmawiać później? – zapytała ciocia.
-No dobrze – powiedziałam niezbyt zadowolona – mój pokój jest naprzeciwko. Oliwki obok. – dodałam i wyszłam z pokoju. Na schodach zobaczyłam Hazzę rozmawiającego przez telefon.
-No to za jakieś pół godziny? –mówił i uśmiechał się do mnie – okej, no to jesteśmy umówieni. Przyjadę po ciebie.
-Oo, uciekasz gdzieś? – zapytałam – z Alice?
Harry nic nie powiedział, tylko się zarumienił
-Naprawdę?! – krzyknęłam radośnie – no to super! Trzymam za was kciuki.
-Dzięki! – powiedział i wyszczerzył się uroczo – a ty lepiej idź już do Louisa, bo zaraz zacznie się całować z poduszką.  Spojrzałam na niego ze śmiechem i wygoniłam do pokoju. Zbiegłam powoli ze schodów. Louis siedział z Zanem w salonie na kanapie. Spostrzegł mnie od razu. Wstał zostawiając oburzonego Zayna samego i przytulił mnie.
-No nie, znowu?! – krzyczał załamany Malik.
-Cicho siedź – powiedział spokojnie Louis.
-Co się dzieję? – zapytał Liam wychodząc z kuchni. Zayn przytulił się do niego udając, że płacze.
-Oni rujnują mi psychikę!
-Ojeejku, chodź tu do mnie dziecko – powiedział opiekuńczo Daddy i przytulił go mocniej. Louis przewrócił oczami, a ja zaczęłam chichotać.
-Kocham cię! – krzyczał Zayn.
-Eh… Chodźmy stąd – powiedział Lou i złapał mnie za rękę. Wyszliśmy na taras. Słońce chyliło się ku ziemi i robiło się chłodno. Odruchowo zaczęła mi dygotać noga. Od zawsze miałam ten problem. Dla Louisa była to tylko kolejna porcja śmiechu.
-Zamknij się – syknęłam – to nie moja wina, no!
-Ale no… To jest śmieszne – wypowiedział z trudem i znowu zaczął się śmiać. Usłyszałam jakieś dźwięki. Kazałam mu się wyciszyć, ale nie wiele to pomogło. W końcu przestał się śmiać i też usłyszał muzykę. Bezszelestnie ruszyliśmy w kierunku, z którego dochodziła. Stanęliśmy przy ścianie. Zza rogu słychać było, że ktoś gra na gitarze. Wychyliłam się lekko. To był Niall. Niall i Oliwka, która spała a jego kolanach. Blondyn grał i śpiewał po cichu.
-Jakie to słodkie – wyszeptałam obserwując ich – naucz się grać na gitarze.
Louis zrobił oburzoną minę. Miał zamiar coś powiedzieć, ale w porę mu przerwałam. Odeszliśmy kawałek, żeby nie przeszkadzać zakochańcom.
-Wątpisz w moje umiejętności?! – zapytał w końcu.
-Chyba troszeczkę – przyznałam i zaczęłam się śmiać.
-Jak możesz?! Przecież ja jestem świetny!
-Nie! – odezwał się nadchodzący Zayn – to ja jestem świetny.
Louis złapał się za głowę załamany.
-Boże, widzisz a nie grzmisz! – powiedział tylko.


____
jest kolejny rozdział. :3
Mały bark weny, no ale jakoś wyszło. :) Jeśli się podoba too komentarzee ! ;**

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział XIV


Rozdział XIV


Zbliżał się wieczór. Daddy był na tyle mądry, że spakował kocyki i śpiwory, dlatego postanowiliśmy zostać na noc. Mieliśmy wszystko co było potrzebne. Rozpaliliśmy ognisko i usiedliśmy wokół. Wtuliłam się w mojego kochanego Louisa i dopadło mnie zmęczenie po całym dniu. Naprzeciwko nas siedzieli Niall i Oliwka.
-Zaraz wrócimy. –powiedział Nialler podnosząc się i łapiąc Oliwkę za rękę.
-On nie widzi po za nią świata. –stwierdził Zayn kiedy para była już dość daleko.
-Ona też… -dodałam.
-Od początku wiedziałeś, że coś między nimi zaiskrzy. –dorzucił Harry. – pasują do siebie. Szczęściarze.
-A co u ciebie i Alice? –zapytałam. Harry strasznie się zarumienił.
-A co ma być? Przecież to tylko koleżanka!
-Jasne, jasne! –powiedział Zayn i zaczął się śmiać. – wybacz, ale muszę stwierdzić, że kiepsko wychodzi ci ukrywanie czegokolwiek. Zbyt dobrze cię znam!
Spojrzałam na Louisa. Nie odzywał się, a to w ogóle nie było w jego stylu. Obejmował mnie i trzymał głowę na moim ramieniu. Zorientowałam się, że śpi. Dałam mu buziaka i wtuliłam głowę.
-Dobranoc. –powiedziałam do wszystkich zasypiając w błyskawicznym czasie. Później poczułam, że ktoś przykrywa nas kocem. Pewnie jak zwykle, dbający o wszystko i wszystkich Liam.


*Niall*
Szliśmy wzdłuż morza stykając się ramionami. W końcu usiedliśmy w jednym z najładniejszych miejsc na plaży. Chciałem jej powiedzieć, ale nie wiedziałem jak zacząć i czy to w ogóle ma jakiś sens.
-Oliwka… -przemogłem się w końcu, a ona spojrzała na mnie. – chciałem ci powiedzieć, że… Pomimo tego, że nie znamy się nawet tydzień, znaczysz dla mnie coś więcej. Sprawiasz, że jestem szczęśliwy. Zauroczyłaś mnie. Swoim charakterem, wyglądem. Po prostu… Wiem, pewnie wydaje ci się to dziwne. Nie mogę tego ukrywać, nie umiem.
Oliwka wpatrywała się we mnie i nic nie mówiła.
-Wydaje mi się, że chyba jestem najszczęśliwszą osobą na świecie – wyszeptała i powoli zbliżyła swoją twarz do mojej. – czuję dokładnie to samo.
Pocałowałem ją długo i namiętnie. Spodobało jej się, a to bardzo mnie zadowoliło. Zauważyłem, że zaczęło jej się robić zimno. Zdjąłem bluzę i założyłem jej. Popatrzyła na mnie i ślicznie się uśmiechnęła. Wgramoliła mi się na kolana. Przycisnąłem ją mocno do siebie, a ona wtuliła głowę obok mojej. Wpatrywałem się w nią i głaskałem po włosach. W końcu zasnęła. Wyglądała jak mała, bezbronna dziewczynka. Przykryłem ją kocem, który na wszelki wypadek wziąłem ze sobą. Obserwowałem ją jeszcze chwilę i w końcu sam zasnąłem.


*Oliwka*
Obudziły mnie gorące promienie słońca. Otworzyłam zaspane oczy i ujrzałam śpiącą twarz Nialla. Wyglądał przesłodko i coś tam bełkotał przez sen. Obejmował mnie ramieniem. Aż szkoda było wstawać. Postanowiłam więc jeszcze chwilę poprzytulać się do niego. Zastanowiłam się chwilę. Przecież tak naprawdę nie znamy się zbytnio, a i tak całowaliśmy się i ciągle trzymamy razem. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że mógłby zwrócić uwagę na taką dziewczynę jak ja. Mógłby mieć każdą i żadna dziewczyna nie chciałaby stracić szansy przypodobania się mu. Miałam nadzieję, że jednak żadnej nie uda się mi go zabrać. 
-Cześć piękna. –wyrwał mnie z zadumy jego głos. Cudowny, pomimo tego, że zaspany. Odpowiedziałam mu uśmiechem i buziakiem w policzek. 
-Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że tu jesteś. –powiedział. Usiadłam naprzeciwko niego. 
-Ja też. Uwielbiam jak mnie przytulasz. –dodałam. Nialler przysunął się do mnie i mocno mnie uścisnął.
-A ja uwielbiam to robić. –powiedział i dał mi całusa. 
Zauważyliśmy cztery sylwetki zbliżające się w naszą stronę. Zaczęli do nas machać. Wstaliśmy powoli i podeszliśmy w ich stronę. 
-Kto wam pozwolił się oddalać? –zapytał Liam udając obrażonego.
-Ale… My tylko, no, tego… – zaczął się jąkać Niallerek
-Wcale nie musieliście uciekać! Uwielbiam patrzeć na zakochanych ludzi. –dodał Harry i spojrzał na Louisa i Lidkę, którzy jak zwykle się przytulali. 
-Oni to jakiś szczególnie dziwny przypadek. Nie mogą nawet chwili wytrzymać bez przytulania. –dodał z poirytowaniem Zayn. 
-Widzę, że im zazdrościsz. –powiedziałam i zaśmiałam się. – im to każdy by zazdrościł. 
-Ja już nie. –szepnął mi na ucho Niall i złapał za rękę. 
Powoli zaczęliśmy się zbierać. Chłopaki cały czas gadali o tym, że mają zamieszkać z nami, co bardzo mnie ucieszyło. Chętnie podzieliłabym się moim pokojem z jednym chłopakiem.
-Chwila. –powiedział Louis i zatrzymał się. –dzisiaj Anna wychodzi ze szpitala. I ma zamieszkać u nas na jakiś czas.
Nastąpiła chwila ciszy. 
-To co robimy? –zapytał Hazza. – chłopaki mają już w domu wszystkie swoje rzeczy.
-Jak to co robimy? Mieścimy się wszyscy razem. –wykrzyknął radośnie blondas. 
Po chwili zastanowienia stwierdziliśmy, że i tak nie ma innego wyjścia i wszyscy razem skierowaliśmy się w stronę szpitala, aby zabrać ciocię Lidki.

środa, 4 kwietnia 2012

Rozdział XIII


Rozdział XIII


Wpadliśmy do domu i od razu skierowaliśmy się w stronę łazienki. W zamku był kluczyk. Przekręciłam go i zobaczyłam przerażoną i jednocześnie śmiejącą się Oliwkę.
-Co ty żeś zrobiła? –powiedziałam przez śmiech. – nie no dziewczyno, masz talent.
-Jakim cudem klucz znajdował się z tej strony drzwi? – zapytał Louis. 
-No właśnie nie wiem… W sumie w środku nie było klucza. Chciałam wziąć prysznic. Nie widziałam nigdzie klucza, więc już się nie zamykałam. –mówiła z przejęciem moja przyjaciółka. – ale kto zamknął mnie od drugiej strony, nie mam pojęcia. 
Od strony schodów słychać było głośne kroki. Zobaczyliśmy zmachanego Nialla. 
-Oliwka, jeju, przepraszam. –wydyszał. – przepraszam, naprawdę. Nie wiedziałem, że tam jesteś!
-Wiedziałem, że to ty… -powiedział Lou i pokręcił głową. – może wyjaśnisz nam ten kolejny wymysł? 
-Ale to był wypadek! Kręciłem się po prostu, no. Myślałem, że Oliwka jest u siebie w pokoju. Nie wiem, ubiera się czy co… A że stałem obok drzwi do łazienki, a obok na szafce leżał kluczyk to zacząłem majstrować - tłumaczył blondyn. – boże, jaki ja jestem głupi. Zajrzałem potem do pokoju, nie było cię. –powiedział i spojrzał na Oliwkę. – myślałem, że coś ci się stało. Na dole też cię nie było. Zacząłem przeszukiwać okolicę, przy okazji dzwoniąc do was kilkaset razy.
-Dobra, już okej. –powiedziała Oliwka i po chwili zaczęła się śmiać. – to miło, że się o mnie martwiłeś.
Niall patrzył na nią chwilę zarumieniony.
-No wiesz… Znaczy no, nie znasz tu okolicy, możesz się łatwo zgubić i…
-Oj Niall. –powiedział Louis i poklepał go po ramieniu i pociągnął mnie za rękę. Zeszliśmy na dół gdzie był Liam, Harry i Zayn. 
-Cześć wam. – powitał nas Zayn. – tamten mówił wam już, że straciliśmy czas jeżdżąc jak głupki w tą i z powrotem?
-Oj, przestań. Martwił się chłopak no. –powiedziałam. Dosiedliśmy się z Louisem. 
-Mam pomysł! –krzyknął nagle loczek. – jest naprawdę ładna pogoda, co powiecie na wypad na plaże? Można wykorzystać te nasze miejsce. – powiedział i spojrzał na chłopaków. 
-W sumie to dobry pomysł. –przytaknął Liam.
-To może ja pójdę po tych na górze. –zaproponowałam i ruszyłam w kierunku schodów. Chciałam już otworzyć drzwi, ale zobaczyłam, że są lekko uchylone. Po cichu podkradłam się i zajrzałam do środka. Na wprost, przy oknie stał Niall i obejmował Oliwkę dając jej przy tym buziaka. Ledwo powstrzymałam się od radosnych krzyków. Odeszłam od drzwi kilka kroków. 
-Oliwka, Niall przygotujcie się. Zaraz idziemy na plażę. –powiedziałam wchodząc uroczyście do środka. Dziewczyna rzuciła się na  na łóżko niby czegoś szukając, a Nialler udawał, że naprawia drzwiczki od szafki. Spojrzeli na mnie zaciekawieni.
-Okej. – usłyszałam wspólną odpowiedź. Wymieniłam z Oliwką porozumiewawcze spojrzenia i poszłam się przy gotować.
 Dwadzieścia minut później wszyscy byliśmy gotowi i zbliżaliśmy się w stronę plaży. Z każdą chwilą coraz bardziej podobało mi się to miejsce. Było cicho i pięknie. W końcu dostaliśmy się na miejsce i poszliśmy na plażę. Chłopaki rzucili rzeczy i mieli zamiar rzucić się do wody. 
-No i jak tam? – powiedziałam do Oliwki, ale ktoś złapał mnie od tyłu i wziął na ręce. –Louis proszę nie! –zaczęłam wrzeszczeć. Ale to nic nie dało. Chwilę później byłam już cała mokra. Niall chciał zrobić to samo Oliwce, ale tej udało się uciec. Zaczęli się ganiać po całej plaży.
-Zimno mi! –mówiłam Louisowi, a ciało trzęsło mi się z zimna. W odpowiedzi dostałam słodkiego buziaka. 
-Lepiej? –zapytał chłopak.
-Dużo lepiej. –powiedziałam i uśmiechnęłam się. – ale i tak chce wyjść. 
-Nigdzie nie idziesz! –zawołał Harold i zaczął chlapać mnie wodą. Chwilę później do wody trafiła Oliwka z Niallem, chociaż dziewczyna była temu przeciwna. Śmiali się i wygłupiali.
-Wskakuj. –powiedział nagle Lou i kazał wskoczyć na plecy. 
-Co ty wyprawiasz? –zapytałam.
-Nie marudź mi tu, tylko chodź. 
Posłusznie wskoczyłam mu na plecy. Wyniósł mnie z wody. Automatycznie zaczęłam się trząść. 
-Nie śmiej się ze mnie! –krzyknęłam udając obrażoną na Louisa, który był strasznie rozbawiony.
-Słodko wyglądasz jak się denerwujesz. Jeszcze bardziej jak się przy tym trzęsiesz. 
-Spadaj. –powiedziałam oburzona. 
-Niaaaall, proszę cię! –darła się jak najgłośniej Oliwka, która znajdowała się na chłopaku w ten sam sposób co ja. Blondyn dobiegł do nas. Chłopaki skierowali się wzdłuż plaży. Nagle zauważyłyśmy tam długi pomost. Louis rzucił się pędem. 
-Louis! Do cholery, odbiło ci!? –krzycząc i próbując złapać równowagę. Biegł po pomoście jak szalony. W końcu skoczył i znaleźliśmy się w wodze, a za nami Niall i Oliwka. 
-Idioto, nie wybaczę ci tego! –powiedziałam do Louisa. 
-Jasne. –powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Zaczęliśmy się całować. 
-I tak ci nie wybaczę. –powiedziałam w końcu. Odwróciliśmy się w stronę Oliwki i Niallera. Blondas przytulał ją mocno i delikatnie całował. 
-Słodko to wygląda. –stwierdziłam wpatrując się w zakochańców. 
-Jak myślisz, też tak wyglądamy? –spytał Louis.
-Nie, wyglądamy lepiej. –odpowiedziałam i zakończyłam czułym pocałunkiem.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział XII część II


Rozdział XII część II


Obudziłam się z lekkim bulem głowy. Leżałam razem z Louisem na kanapie. W całym salonie panował okropny bałagan. Wszędzie leżały puste butelki, kawałki jedzenia, balony. Wstałam powoli, żeby nie obudzić chłopaka i poszłam w stronę kuchni. Po drodze znalazłam śpiących na jednym fotelu Oliwkę i Nialla. Uśmiech pojawił mi się na twarzy. To było takie słodkie. Nieco dalej był też David i Naomi i Harry z Alice. Weszłam do kuchni.
-O cześć Lidka. –powiedział Liam, który siedział przy stole. – jak się czujesz?
-Em, w sumie całkiem dobrze. –odpowiedziałam. – nie pamiętam tylko dokładnie co się wczoraj działo.
-W skrócie to cały wieczór spędziłaś z Louisem. –powiedział i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i podeszłam do lodówki. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie i przysiadłam się do Liama. 
-A ty, jak się wczoraj bawiłeś? –zapytałam.
-Dobrze, nawet bardzo dobrze. Próbowałem utrzymać nad wami kontrolę, no ale coś mi nie wyszło. – powiedział i zaczęliśmy się śmiać. Po jakiś piętnastu minutach do kuchni wszedł zaspany Harry. 
-Moja głoowa. –narzekał cały czas. 
-Więcej się trzeba było napić. –skomentował Liam z irytacją. 
-Cześć wszystkim. –przywitały się Alice i Naomi, które właśnie przyszły. Harry od razu stał się bardziej poważny. Nie mogłam powstrzymać śmiechu i wyszłam do salonu. Znowu zobaczyłam tych słodko wyglądających razem, Oliwkę i Nialla. Blondyn obejmował ją mocno, jakby bał się, że zaraz spadnie. Poszłam dalej. Na kanapie dalej spał Louis. Usiadłam obok niego. To była idealna okazja, żeby uwiecznić śpiocha na zdjęciu. Wyjęłam telefon i szybko sfotografowałam. Jakiś czas później w końcu się przebudził.
-Nareszcie śpiochu. –powiedziałam i pocałowałam w policzek.
-Oj cicho. –odpowiedział. –dawno wstałaś?
-Na tyle dawno, żeby móc patrzeć na ciebie jak śpisz. 
-Ja to robię za każdym razem. –odparł i przytulił mnie. Nagle usłyszeliśmy jakiś szmer. Zza kanapy naprzeciwko wynurzyła się zaspana twarz Zayna.
-Uważaj! –krzyknęłam, ale Malik zdążył już uderzyć o półkę nad głową. 
-Cholera! –wrzasnął i złapał się za głowę. –teraz boli podwójnie. 
Mrucząc coś pod nosem poszedł na górę. 
-Muszę dziś odwiedzić Annę. Jak najszybciej. –powiedziałam i oparłam głowę na ramieniu Louisa. – i muszę dowiedzieć się co to był za facet. Nie daruje mu tego. 
-Spokojnie. Znajdą go i zapłaci za to co zrobił. – powiedział i dał buziaka.
Poszłam na górę. „Chodź na górę. Szybko.” Napisałam do Oliwki. 
 Po chwili dziewczyna zjawiła się. 
-No, widzę, że ktoś tu ma dobry humor –spojrzałam na jej rozpromienioną twarz.
-Tak… -powiedziała rozmarzona. – on jest taki słodki! Jeszcze bardziej niż to sobie wyobrażałam. 
-Słodko razem wyglądacie. –odparłam i znacząco uniosłam brwi. 
-Nie jesteśmy razem –powiedziała i spojrzała na mnie jak na głupka. –nawet się dobrze nie znamy…
-Okej, okej! Zobaczymy później. Przecież to widać, że mu się podobasz – stwierdziłam a Oliwka zarumieniła się. – chodź, buraku.
-Ej nie! Ja teraz tam nie zejdę! Jak on mnie zobaczy… -zaczęła lamentować.
-Dobra, czekaj chwilę. –powiedziałam i zeszłam na dół spotykając Niallera. 
-Oliwka jest u mnie. –szepnęłam mu.
-Dzięki. –powiedział uśmiechnięty i poszedł, a ja zaczęłam poszukiwania Louisa. Po chwili znalazłam go i umówiliśmy się za piętnaście minut pod domem. Szybko się ogarnęłam. Przeszłam powoli obok mojego pokoju. Za drzwiami rozlegał się tylko śmiech Oliwki. Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam dalej.
 Pod domem czekał na mnie Louis. Ruszyliśmy i po kilkunastu minutach byliśmy w szpitalu.Od razu skierowaliśmy się w stronę sali cioci.
-Cześć ciociu –powiedziałam ciepło gdy tylko ją zobaczyłam. Wyglądała bardzo dobrze. –świetnie wyglądasz. Wypuszczają cię już?
-Jutro. –powiedziała uradowana, ale po chwili uśmiech znikł jej z twarzy.
-Coś nie tak? –zapytałam.
-Boję się… -powiedziała cicho. - nie chcę tam wracać.
-Może chciałaby pani zamieszkać chwilowo u nas? –zaproponował Lou, co bardzo mnie zdziwiło, bo mieli zupełnie inne plany.
-No właśnie. –przytaknęłam i popatrzyłam na chłopaka z wdzięcznością. Zapadła cisza. Anna nie wiedziała co powiedzieć.
-Zapewniam, że są bezpieczni –powiedziałam. – i bardzo, bardzo mili.
-Może to i dobry pomysł - odparła w końcu kobieta. – ale… na pewno nie sprawiłabym wam kłopotu?
-Oczywiście, że nie! –powiedział od razu Louis. –chętnie bym panią poznał, zresztą, nie tylko ja. 
Po jakimś czasie pożegnaliśmy się z Anną. 
-Jesteś taki kochany – powiedziałam do Louisa i mocno go przytuliłam. –myślałam, że chcieliście, żeby chłopcy się wprowadzili.
-Poczekają –odpowiedział. –powinni zrozumieć sytuację. W sumie to nie obchodzi mnie czy zrozumieją. To twoja ciocia. Chcę żebyś była szczęśliwa.
-Jestem bardzo szczęśliwa. – powiedziałam i dałam mu buziaka. Nagle odezwał się mój telefon.
-Oho, jak zwykle chcą mi cię odebrać. – skomentował obrażony i nie wypuszczał z objęć. 
-Halo? –powiedziałam ledwo wyciągając telefon. Usłyszałam paniczny głos Oliwki. 
-Czekaj, czekaj. –zaczęłam nie mogąc powstrzymać śmiechu. –jak to w kiblu? Dobrze, nie krzycz! Zaraz będziemy. 
Spojrzałam na telefon. Miałam kilkanaście nieodebranych połączeń zarówno od Nialla jak i Oliwki.
-Musimy jechać. Szybko. Oliwka siedzi w łazience. –rzuciłam i zaczęłam ciągnąć go w stronę samochodu.
-To nie może po prostu wyjść? 
-Jest zamknięta –odpowiedziałam i znowu chciało mi się śmiać. Zresztą, nie tylko mi. Louisowi także i po chwili biegliśmy do samochodu śmiejąc się. – chyba nie możemy ruszać się z domu.
Teraz odezwał się telefon Louisa.
-Niall, nie panikuj! Tak wiem gdzie jest. W kiblu. 


______________
No i jest druga część :3
Wyszło tak jakoś dziwnie, no ale... ^^ 

Lessi pozdrawia wszystkich czytających! ;* ;))

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział XII część I

Rozdział XII


Byliśmy na miejscu z małym opóźnieniem przez korki. Nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Latałam w jedną i drugą stronę.
-Uspokój się. Gdzieś musi być. Nie ma co panikować. –powiedział Lou i zaczął się śmiać.
-Ale ona już tu powinna być! Panikować to dopiero umie Oliwka. –odpowiedziałam.
-No to musi chyba bardzo śmiesznie wyglądać –stwierdził Lou i przytulił mnie. – zaraz ją znajdziemy.
-Mam nadzieję. –odparłam i odwróciłam głowę. –Patrz! Tam! –krzyknęłam i pomachałam do stojącej na wprost dziewczyny. Stała jak wyryta z szeroko otwartą buzią. Po chwili zorientowałam się dlaczego.
-Chyba następnym razem muszę pojawiać się sama. Wywołujesz dziwne reakcje u dziewczyn. –powiedziałam do towarzysza. Podeszliśmy w stronę Oliwki. Wyglądała jak zaczarowana.
-Boże, dziewczyno! Nareszcie! –krzyknęłam i przytuliłam ją mocno.
-Lidka, kurwa powiedz mi, że to nie ktoś o kim myślę. –przerażona szepnęła mi na ucho wskazując na chłopaka.
-Nie mogę. –odpowiedziałam szczerząc się do niej i odwróciłam w stronę chłopaka. – to jest Louis, zresztą, bardzo dobrze o tym wiesz.
Tomlinson uśmiechnął do Oliwki i przywitał się z nią.
-No to chyba możemy już jechać? –powiedział po czym podszedł do mnie i złapał w talii.
-O matko… -wypowiedziała powoli moja przyjaciółka. –to się nie dzieje naprawdę.
 Patrzyła na nas chwilę i szeroko się uśmiechnęła i zaczęła mnie przytulać.
-Dobra chodźmy już. Ludzie się na nas głupio patrzą. –powiedziałam po chwili.
Ruszyliśmy do samochodu. Tak bardzo cieszyłam się, że Oliwka była już ze mną. Miałyśmy sobie tyle do powiedzenia.
-Możecie skończyć już te gadanie i mi pomóc?! –krzyczał Lou ciągnąc walizki i co chwila się potykając. –Jezu, co ty tam masz?!
-Tylko kilka rzeczy. –powiedziała niewinnie Oliwka.
Po chwili zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy do domu. Co chwila dostawałam od chłopaków sms’y czy jesteśmy już w drodze. „Wszystko już gotowe. Czekamy na was i na Davida.” Popatrzyłam na Louisa znacząco. Od razu zrozumiał o co mi chodzi. Chwilę później byliśmy na miejscu. W dzikim tempie wyszliśmy z samochodu.
-Rzeczy weźmiemy później. Chodź do środka. –powiedział Lou do Oliwki. Szłam pierwsza i z impetem otworzyłam drzwi. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Na podłodze siedział cały mokry Niall i wycierał podłogę.
-Co się stało? – zapytałam przerażona.
-To wszystko jego wina! –krzyknął blondasek i wskazał palcem na Harrego. – gdyby był bardziej ostrożny nic by się nie stało!
-No na pewno! –powiedział oburzony Loczek. – gdybyś nie wsadzał łap w moje piękne ciasto nie musiałbym przed tobą uciekać. No i nie zahaczyłbym o tego szampana.
Nagle obok mnie zjawiła się Oliwka.
-To nie moja wina, że nie mogłem już wytrzymać. –powiedział Nialler i podniósł się z podłogi. –byłem gło…
Nie dokończył. Spojrzał na Oliwkę. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z Louisem.
-Louis chodź pomożesz mi w czymś! –powiedziałam szybko. Poczułam na sobie groźne spojrzenie Oliwki. Popatrzyłam na nią i tylko się uśmiechnęłam. Zostawiliśmy ich samych i dołączyliśmy do chłopaków siedzących w salonie. Spisali się naprawdę świetnie. Wszędzie wisiały balony, a światło miało czerwony odcień.
-Wow, jest świetnie. –powiedziałam.
-Romantycznie. –powiedział Harry, a oczy mi się zaiskrzyły.
-Nawet o tym nie myśl, Hazza. –powiedział do niego Tomlinson. –Niall chyba był szybszy.
Wszyscy spojrzeliśmy na idącego w naszą stronę rozpromienionego Niallera, który był zajęty rozmową z Oliwką.
-No to chyba czas zacząć imprezę! –krzyknął Liam. – Witamy w domu, Oliwka!
Dziewczyna spojrzała na wszystkich, a w oczach pojawiły się łzy.
-O mój boże, dziękuję wam! –powiedziała i zaczęła przytulać wszystkich po kolei.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę. –powiedział Liam i rzucił się w stronę drzwi. Chwilę później było słychać śmiechy, a do salonu wkroczył David w towarzystwie dwóch dziewczyn.
-Cześć wszystkim! –krzyknął radośnie. – To moja siostra, Alice. A to Naomi, moja dziewczyna.
Spojrzałam na Harrego, który wpatrywał się w Alice jak w nikogo innego.
-Chyba ktoś tu wariuje. –powiedziałam Louisowi wskazując na Harrego. Ten tylko przewrócił oczami.
-Ja wariuję. Na twoim punkcie. – odparł i czule pocałował.
 Impreza rozkręciła się w mgnieniu oka. Mijała godzina za godziną, a wszyscy bawili się w najlepsze. Zayn zajął się muzyką, co wyszło mu naprawdę świetnie. Nagle puścił wolniejszą piosenkę. Louis od razu poprosił mnie do tańca. Mocno się w niego wtuliłam i zamknęłam oczy. Czułam się jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie.
-Zmęczona? –zapytał nagle Lou.
-Trochę… -przyznałam, choć tak naprawdę strasznie chciało mi się spać. Po skończonej piosence usiedliśmy na kanapie. Zaraz potem dosiadła się do nas cała reszta.
-Może zagramy w butelkę? –zapytał nieźle nawalony Harry.
Wszyscy przytaknęliśmy zgodnie. Zaczęliśmy grać i naprawdę świetnie się bawiliśmy. Alkohol powoli się kończył, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Louis przytulił mnie. Nie mogłam już wytrzymać i w końcu zasnęłam.