Rozdział XV
Dotarliśmy do szpitala lekko
nieogarnięci. Po drodze zdążyliśmy na szczęście kupić śliczny bukiet kwiatów i
czekoladki, które uparł się nieść Niall. Całą gromadką czekaliśmy na ciocię. W
końcu pojawiła się i stanęła jak wyryta. Nie wiedziała co powiedzieć.
Zaczęliśmy ją ściskać i wręczyliśmy podarunki. Po miłym powitaniu zabraliśmy
się do domu. Na szczęście byliśmy dwoma samochodami, bo Lou zabrał swój po
drodze. Ja, ciocia i Oliwka z Nialem zapakowaliśmy się do niego, a Liam i Zayn
pojechali z Harrym. Po kilkunasto minutowej podróży dotarliśmy na miejsce. Anna
była zachwycona, kiedy zobaczyła, gdzie będzie mieszkać.
-Jak tu ślicznie. – powiedziała
i rozejrzała się po okolicy.
-Masz rację. Jest naprawdę
cudownie – przytaknęłam.
Potem wszyscy weszliśmy do
środka. Wnętrze spodobało się cioci równie bardzo. Poszłam pokazać jej gdzie
jest jej pokój. Był urządzony w pastelowych odcieniach, tak jak lubi.
-Na pewno nie będę dla was
kłopotem? – zapytała kobieta.
-Oczywiście, że nie –zaprzeczyłam
– teraz liczy się tylko to, abyś czuła się jak najlepiej. I dokładnie
powiedziała co chciał od ciebie ten facet. – dodałam po chwili.
Anna patrzyła na mnie
smutnym, a zarazem przerażonym wzrokiem. Nie miałam zamiaru dłużej czekać. Chciałam
jak najszybciej dowiedzieć się kim był ten facet i dlaczego potraktował tak ją
potraktował.
-Jestem bardzo zmęczona…
Mogłybyśmy o tym porozmawiać później? – zapytała ciocia.
-No dobrze – powiedziałam niezbyt
zadowolona – mój pokój jest naprzeciwko. Oliwki obok. – dodałam i wyszłam z
pokoju. Na schodach zobaczyłam Hazzę rozmawiającego przez telefon.
-No to za jakieś pół godziny?
–mówił i uśmiechał się do mnie – okej, no to jesteśmy umówieni. Przyjadę po
ciebie.
-Oo, uciekasz gdzieś? –
zapytałam – z Alice?
Harry nic nie powiedział,
tylko się zarumienił
-Naprawdę?! – krzyknęłam radośnie
– no to super! Trzymam za was kciuki.
-Dzięki! – powiedział i
wyszczerzył się uroczo – a ty lepiej idź już do Louisa, bo zaraz zacznie się
całować z poduszką. Spojrzałam na niego
ze śmiechem i wygoniłam do pokoju. Zbiegłam powoli ze schodów. Louis siedział z
Zanem w salonie na kanapie. Spostrzegł mnie od razu. Wstał zostawiając
oburzonego Zayna samego i przytulił mnie.
-No nie, znowu?! – krzyczał załamany
Malik.
-Cicho siedź – powiedział spokojnie
Louis.
-Co się dzieję? – zapytał Liam
wychodząc z kuchni. Zayn przytulił się do niego udając, że płacze.
-Oni rujnują mi psychikę!
-Ojeejku, chodź tu do mnie
dziecko – powiedział opiekuńczo Daddy i przytulił go mocniej. Louis przewrócił
oczami, a ja zaczęłam chichotać.
-Kocham cię! – krzyczał Zayn.
-Eh… Chodźmy stąd –
powiedział Lou i złapał mnie za rękę. Wyszliśmy na taras. Słońce chyliło się ku
ziemi i robiło się chłodno. Odruchowo zaczęła mi dygotać noga. Od zawsze miałam
ten problem. Dla Louisa była to tylko kolejna porcja śmiechu.
-Zamknij się – syknęłam – to nie
moja wina, no!
-Ale no… To jest śmieszne –
wypowiedział z trudem i znowu zaczął się śmiać. Usłyszałam jakieś dźwięki.
Kazałam mu się wyciszyć, ale nie wiele to pomogło. W końcu przestał się śmiać i
też usłyszał muzykę. Bezszelestnie ruszyliśmy w kierunku, z którego dochodziła.
Stanęliśmy przy ścianie. Zza rogu słychać było, że ktoś gra na gitarze. Wychyliłam
się lekko. To był Niall. Niall i Oliwka, która spała a jego kolanach. Blondyn
grał i śpiewał po cichu.
-Jakie to słodkie –
wyszeptałam obserwując ich – naucz się grać na gitarze.
Louis zrobił oburzoną minę.
Miał zamiar coś powiedzieć, ale w porę mu przerwałam. Odeszliśmy kawałek, żeby nie
przeszkadzać zakochańcom.
-Wątpisz w moje umiejętności?!
– zapytał w końcu.
-Chyba troszeczkę –
przyznałam i zaczęłam się śmiać.
-Jak możesz?! Przecież ja
jestem świetny!
-Nie! – odezwał się
nadchodzący Zayn – to ja jestem świetny.
Louis złapał się za głowę
załamany.
-Boże, widzisz a nie grzmisz!
– powiedział tylko.
____
jest kolejny rozdział. :3
Mały bark weny, no ale jakoś wyszło. :) Jeśli się podoba too komentarzee ! ;**
HAHAAA. JEJ KOCHAM TO OPOWIADANIE. XDD ŚWIETNE JAK ZAWSZE NO. :D DAWAJ NN. :)))
OdpowiedzUsuńjeeju, dziękuję <3 postaram się jak najszybciej . :*
OdpowiedzUsuń