Rozdział XIX
Po jakimś czasie udało mi się
powstrzymać łzy. Tępo wpatrywałam się w przesuwające się reklamy w TV. Przypominałam
sobie co chwila, co było kiedyś a co jest teraz. W jak głupi sposób można
utracić to, co było w naszym życiu jednym z najważniejszych. Próbowałam nie
myśleć o Louisie, ale to było silniejsze ode mnie. Tylko to mi pozostało. Ktoś
znowu zadzwonił do drzwi. Miałam malutkę nadzieję, że to on. Otworzyłam drzwi.
Nie znalazłam tam Louisa, ale Oliwkę. Przytuliłam się do niej jak najmocniej. Nie
dałam rady ukrywać, że mi nie zależy… nie przed nią.
Siedziałam wtulona w
przyjaciółkę. Czekała, aż się uspokoję. Naprawdę, podziwiałam jej cierpliwość.
-To jest jakiś koszmar… -
wydukałam w końcu.
-Masz rację. Ale przecież
możecie go skończyć – zaczęła Oliwia – kocha cię. Ile jeszcze będziesz mu to
robić?
-Czy ty słyszysz co ty
mówisz?! – wybuchnęłam ze złości i odsunęłam się od niej – pomyślałaś może, co
ja czuję?! Wiem, wiem. To nie ja jestem gwiazdą, więc co ty się dziwić, że
macie mnie gdzieś.
-Gdyby tak było nie byłoby
nas tu! – usprawiedliwiała się moja przyjaciółka – chcę ci wytłumaczyć tylko,
jak on bardzo cierpi. Wróć do niego, no!
-Sam sobie załatwił to
cierpienie! – krzyczałam. Czułam, że zaraz znowu zacznę płakać. – czemu go tak
bronisz?! Może ciebie też już zaliczył, co? Czemu sobie z nim nie ułożysz
cudownego życia z happy endem?!
Oliwka patrzyła na mnie bez
słowa. Chciała coś powiedzieć, ale po prostu odwróciła się i szybko wybiegła z
mieszkania trzaskając za sobą drzwiami. Zostałam sama. Całkowicie sama.
*Oliwka*
Nie miałam ochoty słuchać dłużej
głupot, jakie wygadywała. Wsiadłam do samochodu pod blokiem, gdzie czekał na
mnie Niall.
-I jak? – zapytał od razu.
-Jedźmy stąd –powiedziałam od
razu – zabiję tego debila, no! Co on z nią zrobił?! To wcale nie będzie takie
łatwe, jak nam się wydawało. Ona jest załamana. Nic do niej nie dociera.
-Mi się wydaję, że jednak
brakuje jej tego debila – wtrącił się Niall – tylko nie chce tego pokazać.
-Obyś miał rację –
odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Po jakimś czasie dojechaliśmy
do domu. Nie było za ciekawie. W całym domu było słychać kłotnie Hazzy i
Louisa.
-I co? Udało ci się z nią
porozmawiać? – zapytał Liam kiedy mnie zobaczył. W odpowiedzi pokiwałam tylko
głową. Chwilę później wszyscy zwrócili uwagę na zbiegającego po schodach,
wkurzonego Louisa. Trzasnął za sobą drzwiami i już go nie było. Po chwili
zjawił się Harry.
-Mam go dość. Co za idiota. Przez
jego głupi wybryk cierpimy wszyscy –krzyczał wkurzony. Siedzieliśmy w
milczeniu.
Spotkanie z Lidką nie
zaliczało się do najprzyjemniejszych, szczególnie ostatnie słowa skierowane do
mnie.
-Nie martw się tak – szepnął mi
na ucho Niall przytulając od tyłu.
-To jest moja przyjaciółka… -
zaczęłam.
-A ty jesteś moją dziewczyną
i nie pozwolę, żebyś była w tak złym humorze – powiedziałam i czule pocałował –
zobaczysz, za chwilę Lidka i Lou znowu będą razem.
-Mam taką nadzieję… nie
wyobrażam sobie innej sytuacji – powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam –
z nami tak nie będzie, prawda?
-Nigdy, przenigdy tak nie
myśl! – powiedział i patrzył na mnie poważnie – obiecuję, że nigdy ci czegoś
takiego nie zrobię! Nigdy!
Po tych słowach czułam się
tak… wyjątkowo. To było takie słodkie!
-Kocham Cię – powiedziałam tuląc
się do niego.
-Ja ciebie też – powiedział słodkim
głosem i dał buziaka.
-Ja też was kocham! –
krzyknął Malik i podbiegł do nas, po czym dołączyli do niego Harry i Liam.
-Ej, wiecie co? –zaczął Niallerek.
-Mhm? – usłyszał w
odpowiedzi.
-Zamówimy pizzę? – powiedział
z nadzieją w głosie.
-Dobry pomysł – powiedział Daddy
szturchając go. Zadowolony blondas szybko sięgnął po telefon i zamówił pizzę.
Cały wieczór siedzieliśmy w
salonie i zajadaliśmy się pizzą. Oczywiście większość zjadł Niall. Pomimo
całej, chorej sytuacji było naprawdę bardzo miło. Harry miał lepszy humor, ja
miałam lepszy humor i Niall miał lepszy humor. Niestety, kiedy wrócił Louis,
Harry przestał się odzywać, a później poszedł na górę i zamknął się w pokoju.
-Pójdę porozmawiać z Lou –
powiedział Liam i poszedł na górę.
Czekaliśmy na dole. Nie
schodzili dość długo.
-Dobra, chodź do nich –
powiedziałam i pociągnęłam Nialla za rękę. Powoli zbliżaliśmy się do jego
pokoju. Drzwi były lekko uchylone. Zajrzałam przez nie do środka. Na łóżku
siedział Liam i przytulał załamanego Louisa. Weszliśmy do środka. Chłopak
spojrzał na nas. Po raz pierwszy widziałam go płaczącego.
-Kocham ją. Tak bardzo ją
kocham! – krzyczał – co ja zrobiłem?!
-Powinieneś do niej pójść –
zaczął blondas – ona pewnie czuje teraz to samo. Brakuje jej ciebie.
-Sama mi to powiedziała –
powiedział Harry, który stał w drzwiach – nie chciała, ale jednak. Musisz
spróbować! To jedyny sposób.
-Ale ona nawet nie będzie
chciała mnie wysłuchać! – mówił zrozpaczony.
-Louis do cholery! – krzyknął
Hazza i stanął przed nim – zawiozę cię tam. Teraz! Chodź! – powiedział i w końcu
udało mu się przekonać Louisa.
-Ale jest późno! – zaczął znowu
Tomlinson.
-No to będziesz jej
towarzyszył w nocy – powiedział Harry i już ich nie było.
____
no więc, mam nadzieję, że się podoba! :)
Zostawcie po sobie komentarz :D ;*
____
no więc, mam nadzieję, że się podoba! :)
Zostawcie po sobie komentarz :D ;*
xxx.
Pogodzą się prawda.?! ;<
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny rozdzial.;p
zapraszam do mnie www.let-us-liveforever.blogspot.com
zobaczymy :D
OdpowiedzUsuńOł, jak miło<3
Z chęcią wpadnę ^^