Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział XIX


Rozdział XIX

Po jakimś czasie udało mi się powstrzymać łzy. Tępo wpatrywałam się w przesuwające się reklamy w TV. Przypominałam sobie co chwila, co było kiedyś a co jest teraz. W jak głupi sposób można utracić to, co było w naszym życiu jednym z najważniejszych. Próbowałam nie myśleć o Louisie, ale to było silniejsze ode mnie. Tylko to mi pozostało. Ktoś znowu zadzwonił do drzwi. Miałam malutkę nadzieję, że to on. Otworzyłam drzwi. Nie znalazłam tam Louisa, ale Oliwkę. Przytuliłam się do niej jak najmocniej. Nie dałam rady ukrywać, że mi nie zależy… nie przed nią.
Siedziałam wtulona w przyjaciółkę. Czekała, aż się uspokoję. Naprawdę, podziwiałam jej cierpliwość.
-To jest jakiś koszmar… - wydukałam w końcu.
-Masz rację. Ale przecież możecie go skończyć – zaczęła Oliwia – kocha cię. Ile jeszcze będziesz mu to robić?
-Czy ty słyszysz co ty mówisz?! – wybuchnęłam ze złości i odsunęłam się od niej – pomyślałaś może, co ja czuję?! Wiem, wiem. To nie ja jestem gwiazdą, więc co ty się dziwić, że macie mnie gdzieś.
-Gdyby tak było nie byłoby nas tu! – usprawiedliwiała się moja przyjaciółka – chcę ci wytłumaczyć tylko, jak on bardzo cierpi. Wróć do niego, no!
-Sam sobie załatwił to cierpienie! – krzyczałam. Czułam, że zaraz znowu zacznę płakać. – czemu go tak bronisz?! Może ciebie też już zaliczył, co? Czemu sobie z nim nie ułożysz cudownego życia z happy endem?!
Oliwka patrzyła na mnie bez słowa. Chciała coś powiedzieć, ale po prostu odwróciła się i szybko wybiegła z mieszkania trzaskając za sobą drzwiami. Zostałam sama. Całkowicie sama.
*Oliwka*
Nie miałam ochoty słuchać dłużej głupot, jakie wygadywała. Wsiadłam do samochodu pod blokiem, gdzie czekał na mnie Niall.
-I jak? – zapytał od razu.
-Jedźmy stąd –powiedziałam od razu – zabiję tego debila, no! Co on z nią zrobił?! To wcale nie będzie takie łatwe, jak nam się wydawało. Ona jest załamana. Nic do niej nie dociera.
-Mi się wydaję, że jednak brakuje jej tego debila – wtrącił się Niall – tylko nie chce tego pokazać.
-Obyś miał rację – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Po jakimś czasie dojechaliśmy do domu. Nie było za ciekawie. W całym domu było słychać kłotnie Hazzy i Louisa.
-I co? Udało ci się z nią porozmawiać? – zapytał Liam kiedy mnie zobaczył. W odpowiedzi pokiwałam tylko głową. Chwilę później wszyscy zwrócili uwagę na zbiegającego po schodach, wkurzonego Louisa. Trzasnął za sobą drzwiami i już go nie było. Po chwili zjawił się Harry.
-Mam go dość. Co za idiota. Przez jego głupi wybryk cierpimy wszyscy –krzyczał wkurzony. Siedzieliśmy w milczeniu.
Spotkanie z Lidką nie zaliczało się do najprzyjemniejszych, szczególnie ostatnie słowa skierowane do mnie.
-Nie martw się tak – szepnął mi na ucho Niall przytulając od tyłu.
-To jest moja przyjaciółka… - zaczęłam.
-A ty jesteś moją dziewczyną i nie pozwolę, żebyś była w tak złym humorze – powiedziałam i czule pocałował – zobaczysz, za chwilę Lidka i Lou znowu będą razem.
-Mam taką nadzieję… nie wyobrażam sobie innej sytuacji – powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam – z nami tak nie będzie, prawda?
-Nigdy, przenigdy tak nie myśl! – powiedział i patrzył na mnie poważnie – obiecuję, że nigdy ci czegoś takiego nie zrobię! Nigdy!
Po tych słowach czułam się tak… wyjątkowo. To było takie słodkie!
-Kocham Cię – powiedziałam tuląc się do niego.
-Ja ciebie też – powiedział słodkim głosem i dał buziaka.
-Ja też was kocham! – krzyknął Malik i podbiegł do nas, po czym dołączyli do niego Harry i Liam.
-Ej, wiecie co? –zaczął Niallerek.
-Mhm? – usłyszał w odpowiedzi.
-Zamówimy pizzę? – powiedział z nadzieją w głosie.
-Dobry pomysł – powiedział Daddy szturchając go. Zadowolony blondas szybko sięgnął po telefon i zamówił pizzę.
Cały wieczór siedzieliśmy w salonie i zajadaliśmy się pizzą. Oczywiście większość zjadł Niall. Pomimo całej, chorej sytuacji było naprawdę bardzo miło. Harry miał lepszy humor, ja miałam lepszy humor i Niall miał lepszy humor. Niestety, kiedy wrócił Louis, Harry przestał się odzywać, a później poszedł na górę i zamknął się w pokoju.
-Pójdę porozmawiać z Lou – powiedział Liam i poszedł na górę.
Czekaliśmy na dole. Nie schodzili dość długo.
-Dobra, chodź do nich – powiedziałam i pociągnęłam Nialla za rękę. Powoli zbliżaliśmy się do jego pokoju. Drzwi były lekko uchylone. Zajrzałam przez nie do środka. Na łóżku siedział Liam i przytulał załamanego Louisa. Weszliśmy do środka. Chłopak spojrzał na nas. Po raz pierwszy widziałam go płaczącego.
-Kocham ją. Tak bardzo ją kocham! – krzyczał – co ja zrobiłem?!
-Powinieneś do niej pójść – zaczął blondas – ona pewnie czuje teraz to samo. Brakuje jej ciebie.
-Sama mi to powiedziała – powiedział Harry, który stał w drzwiach – nie chciała, ale jednak. Musisz spróbować! To jedyny sposób.
-Ale ona nawet nie będzie chciała mnie wysłuchać! – mówił zrozpaczony.
-Louis do cholery! – krzyknął Hazza i stanął przed nim – zawiozę cię tam. Teraz! Chodź! – powiedział i w końcu udało mu się przekonać Louisa.
-Ale jest późno! – zaczął znowu Tomlinson.
-No to będziesz jej towarzyszył w nocy – powiedział Harry i już ich nie było.

____
no więc, mam nadzieję, że się podoba! :)
Zostawcie po sobie komentarz :D ;*
xxx.

2 komentarze:

  1. Pogodzą się prawda.?! ;<
    Czekam na nastepny rozdzial.;p
    zapraszam do mnie www.let-us-liveforever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. zobaczymy :D
    Oł, jak miło<3
    Z chęcią wpadnę ^^

    OdpowiedzUsuń