Rozdział
XII
Byliśmy na miejscu z małym
opóźnieniem przez korki. Nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Latałam w jedną i
drugą stronę.
-Uspokój się. Gdzieś musi
być. Nie ma co panikować. –powiedział Lou i zaczął się śmiać.
-Ale ona już tu powinna być!
Panikować to dopiero umie Oliwka. –odpowiedziałam.
-No to musi chyba bardzo
śmiesznie wyglądać –stwierdził Lou i przytulił mnie. – zaraz ją znajdziemy.
-Mam nadzieję. –odparłam i
odwróciłam głowę. –Patrz! Tam! –krzyknęłam i pomachałam do stojącej na wprost
dziewczyny. Stała jak wyryta z szeroko otwartą buzią. Po chwili zorientowałam
się dlaczego.
-Chyba następnym razem muszę
pojawiać się sama. Wywołujesz dziwne reakcje u dziewczyn. –powiedziałam do
towarzysza. Podeszliśmy w stronę Oliwki. Wyglądała jak zaczarowana.
-Boże, dziewczyno! Nareszcie!
–krzyknęłam i przytuliłam ją mocno.
-Lidka, kurwa powiedz mi, że
to nie ktoś o kim myślę. –przerażona szepnęła mi na ucho wskazując na chłopaka.
-Nie mogę. –odpowiedziałam szczerząc
się do niej i odwróciłam w stronę chłopaka. – to jest Louis, zresztą, bardzo
dobrze o tym wiesz.
Tomlinson uśmiechnął do
Oliwki i przywitał się z nią.
-No to chyba możemy już
jechać? –powiedział po czym podszedł do mnie i złapał w talii.
-O matko… -wypowiedziała
powoli moja przyjaciółka. –to się nie dzieje naprawdę.
Patrzyła na nas chwilę i szeroko się
uśmiechnęła i zaczęła mnie przytulać.
-Dobra chodźmy już. Ludzie
się na nas głupio patrzą. –powiedziałam po chwili.
Ruszyliśmy do samochodu. Tak
bardzo cieszyłam się, że Oliwka była już ze mną. Miałyśmy sobie tyle do
powiedzenia.
-Możecie skończyć już te
gadanie i mi pomóc?! –krzyczał Lou ciągnąc walizki i co chwila się potykając.
–Jezu, co ty tam masz?!
-Tylko kilka rzeczy.
–powiedziała niewinnie Oliwka.
Po chwili zapakowaliśmy się
do auta i ruszyliśmy do domu. Co chwila dostawałam od chłopaków sms’y czy
jesteśmy już w drodze. „Wszystko już
gotowe. Czekamy na was i na Davida.” Popatrzyłam na Louisa znacząco. Od
razu zrozumiał o co mi chodzi. Chwilę później byliśmy na miejscu. W dzikim
tempie wyszliśmy z samochodu.
-Rzeczy weźmiemy później.
Chodź do środka. –powiedział Lou do Oliwki. Szłam pierwsza i z impetem
otworzyłam drzwi. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Na podłodze siedział cały
mokry Niall i wycierał podłogę.
-Co się stało? – zapytałam
przerażona.
-To wszystko jego wina!
–krzyknął blondasek i wskazał palcem na Harrego. – gdyby był bardziej ostrożny
nic by się nie stało!
-No na pewno! –powiedział
oburzony Loczek. – gdybyś nie wsadzał łap w moje piękne ciasto nie musiałbym
przed tobą uciekać. No i nie zahaczyłbym o tego szampana.
Nagle obok mnie zjawiła się
Oliwka.
-To nie moja wina, że nie
mogłem już wytrzymać. –powiedział Nialler i podniósł się z podłogi. –byłem gło…
Nie dokończył. Spojrzał na
Oliwkę. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z Louisem.
-Louis chodź pomożesz mi w
czymś! –powiedziałam szybko. Poczułam na sobie groźne spojrzenie Oliwki.
Popatrzyłam na nią i tylko się uśmiechnęłam. Zostawiliśmy ich samych i
dołączyliśmy do chłopaków siedzących w salonie. Spisali się naprawdę świetnie.
Wszędzie wisiały balony, a światło miało czerwony odcień.
-Wow, jest świetnie.
–powiedziałam.
-Romantycznie. –powiedział
Harry, a oczy mi się zaiskrzyły.
-Nawet o tym nie myśl, Hazza.
–powiedział do niego Tomlinson. –Niall chyba był szybszy.
Wszyscy spojrzeliśmy na
idącego w naszą stronę rozpromienionego Niallera, który był zajęty rozmową z
Oliwką.
-No to chyba czas zacząć
imprezę! –krzyknął Liam. – Witamy w domu, Oliwka!
Dziewczyna spojrzała na
wszystkich, a w oczach pojawiły się łzy.
-O mój boże, dziękuję wam! –powiedziała
i zaczęła przytulać wszystkich po kolei.
Nagle zadzwonił dzwonek do
drzwi.
-Otworzę. –powiedział Liam i
rzucił się w stronę drzwi. Chwilę później było słychać śmiechy, a do salonu
wkroczył David w towarzystwie dwóch dziewczyn.
-Cześć wszystkim! –krzyknął
radośnie. – To moja siostra, Alice. A to Naomi, moja dziewczyna.
Spojrzałam na Harrego, który
wpatrywał się w Alice jak w nikogo innego.
-Chyba ktoś tu wariuje.
–powiedziałam Louisowi wskazując na Harrego. Ten tylko przewrócił oczami.
-Ja wariuję. Na twoim
punkcie. – odparł i czule pocałował.
Impreza rozkręciła się w mgnieniu oka. Mijała
godzina za godziną, a wszyscy bawili się w najlepsze. Zayn zajął się muzyką, co
wyszło mu naprawdę świetnie. Nagle puścił wolniejszą piosenkę. Louis od razu
poprosił mnie do tańca. Mocno się w niego wtuliłam i zamknęłam oczy. Czułam się
jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie.
-Zmęczona? –zapytał nagle
Lou.
-Trochę… -przyznałam, choć
tak naprawdę strasznie chciało mi się spać. Po skończonej piosence usiedliśmy
na kanapie. Zaraz potem dosiadła się do nas cała reszta.
-Może zagramy w butelkę?
–zapytał nieźle nawalony Harry.
Wszyscy przytaknęliśmy
zgodnie. Zaczęliśmy grać i naprawdę świetnie się bawiliśmy. Alkohol powoli się
kończył, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Louis przytulił mnie. Nie mogłam już
wytrzymać i w końcu zasnęłam.
no to tak. Świetny, genialny, zajebisty, super, fajny.. to mało powiedziane. JEST ODLOTOBISTY ! Wene mam.. ;)) Pisz nn. ;))
OdpowiedzUsuńhahah, jak miiłoo. <3
OdpowiedzUsuńTak widzę, masz wene ;) okej okej.