Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział XII część I

Rozdział XII


Byliśmy na miejscu z małym opóźnieniem przez korki. Nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Latałam w jedną i drugą stronę.
-Uspokój się. Gdzieś musi być. Nie ma co panikować. –powiedział Lou i zaczął się śmiać.
-Ale ona już tu powinna być! Panikować to dopiero umie Oliwka. –odpowiedziałam.
-No to musi chyba bardzo śmiesznie wyglądać –stwierdził Lou i przytulił mnie. – zaraz ją znajdziemy.
-Mam nadzieję. –odparłam i odwróciłam głowę. –Patrz! Tam! –krzyknęłam i pomachałam do stojącej na wprost dziewczyny. Stała jak wyryta z szeroko otwartą buzią. Po chwili zorientowałam się dlaczego.
-Chyba następnym razem muszę pojawiać się sama. Wywołujesz dziwne reakcje u dziewczyn. –powiedziałam do towarzysza. Podeszliśmy w stronę Oliwki. Wyglądała jak zaczarowana.
-Boże, dziewczyno! Nareszcie! –krzyknęłam i przytuliłam ją mocno.
-Lidka, kurwa powiedz mi, że to nie ktoś o kim myślę. –przerażona szepnęła mi na ucho wskazując na chłopaka.
-Nie mogę. –odpowiedziałam szczerząc się do niej i odwróciłam w stronę chłopaka. – to jest Louis, zresztą, bardzo dobrze o tym wiesz.
Tomlinson uśmiechnął do Oliwki i przywitał się z nią.
-No to chyba możemy już jechać? –powiedział po czym podszedł do mnie i złapał w talii.
-O matko… -wypowiedziała powoli moja przyjaciółka. –to się nie dzieje naprawdę.
 Patrzyła na nas chwilę i szeroko się uśmiechnęła i zaczęła mnie przytulać.
-Dobra chodźmy już. Ludzie się na nas głupio patrzą. –powiedziałam po chwili.
Ruszyliśmy do samochodu. Tak bardzo cieszyłam się, że Oliwka była już ze mną. Miałyśmy sobie tyle do powiedzenia.
-Możecie skończyć już te gadanie i mi pomóc?! –krzyczał Lou ciągnąc walizki i co chwila się potykając. –Jezu, co ty tam masz?!
-Tylko kilka rzeczy. –powiedziała niewinnie Oliwka.
Po chwili zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy do domu. Co chwila dostawałam od chłopaków sms’y czy jesteśmy już w drodze. „Wszystko już gotowe. Czekamy na was i na Davida.” Popatrzyłam na Louisa znacząco. Od razu zrozumiał o co mi chodzi. Chwilę później byliśmy na miejscu. W dzikim tempie wyszliśmy z samochodu.
-Rzeczy weźmiemy później. Chodź do środka. –powiedział Lou do Oliwki. Szłam pierwsza i z impetem otworzyłam drzwi. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Na podłodze siedział cały mokry Niall i wycierał podłogę.
-Co się stało? – zapytałam przerażona.
-To wszystko jego wina! –krzyknął blondasek i wskazał palcem na Harrego. – gdyby był bardziej ostrożny nic by się nie stało!
-No na pewno! –powiedział oburzony Loczek. – gdybyś nie wsadzał łap w moje piękne ciasto nie musiałbym przed tobą uciekać. No i nie zahaczyłbym o tego szampana.
Nagle obok mnie zjawiła się Oliwka.
-To nie moja wina, że nie mogłem już wytrzymać. –powiedział Nialler i podniósł się z podłogi. –byłem gło…
Nie dokończył. Spojrzał na Oliwkę. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z Louisem.
-Louis chodź pomożesz mi w czymś! –powiedziałam szybko. Poczułam na sobie groźne spojrzenie Oliwki. Popatrzyłam na nią i tylko się uśmiechnęłam. Zostawiliśmy ich samych i dołączyliśmy do chłopaków siedzących w salonie. Spisali się naprawdę świetnie. Wszędzie wisiały balony, a światło miało czerwony odcień.
-Wow, jest świetnie. –powiedziałam.
-Romantycznie. –powiedział Harry, a oczy mi się zaiskrzyły.
-Nawet o tym nie myśl, Hazza. –powiedział do niego Tomlinson. –Niall chyba był szybszy.
Wszyscy spojrzeliśmy na idącego w naszą stronę rozpromienionego Niallera, który był zajęty rozmową z Oliwką.
-No to chyba czas zacząć imprezę! –krzyknął Liam. – Witamy w domu, Oliwka!
Dziewczyna spojrzała na wszystkich, a w oczach pojawiły się łzy.
-O mój boże, dziękuję wam! –powiedziała i zaczęła przytulać wszystkich po kolei.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę. –powiedział Liam i rzucił się w stronę drzwi. Chwilę później było słychać śmiechy, a do salonu wkroczył David w towarzystwie dwóch dziewczyn.
-Cześć wszystkim! –krzyknął radośnie. – To moja siostra, Alice. A to Naomi, moja dziewczyna.
Spojrzałam na Harrego, który wpatrywał się w Alice jak w nikogo innego.
-Chyba ktoś tu wariuje. –powiedziałam Louisowi wskazując na Harrego. Ten tylko przewrócił oczami.
-Ja wariuję. Na twoim punkcie. – odparł i czule pocałował.
 Impreza rozkręciła się w mgnieniu oka. Mijała godzina za godziną, a wszyscy bawili się w najlepsze. Zayn zajął się muzyką, co wyszło mu naprawdę świetnie. Nagle puścił wolniejszą piosenkę. Louis od razu poprosił mnie do tańca. Mocno się w niego wtuliłam i zamknęłam oczy. Czułam się jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie.
-Zmęczona? –zapytał nagle Lou.
-Trochę… -przyznałam, choć tak naprawdę strasznie chciało mi się spać. Po skończonej piosence usiedliśmy na kanapie. Zaraz potem dosiadła się do nas cała reszta.
-Może zagramy w butelkę? –zapytał nieźle nawalony Harry.
Wszyscy przytaknęliśmy zgodnie. Zaczęliśmy grać i naprawdę świetnie się bawiliśmy. Alkohol powoli się kończył, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Louis przytulił mnie. Nie mogłam już wytrzymać i w końcu zasnęłam.




2 komentarze:

  1. no to tak. Świetny, genialny, zajebisty, super, fajny.. to mało powiedziane. JEST ODLOTOBISTY ! Wene mam.. ;)) Pisz nn. ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. hahah, jak miiłoo. <3
    Tak widzę, masz wene ;) okej okej.

    OdpowiedzUsuń