Łączna liczba wyświetleń

sobota, 5 maja 2012

Rozdział XXI


Rozdział XXI

-Tak w ogóle to… jak zareagowała Anna? Byłam pewna, że tu przyjedzie i zrobi mi awanturę – zapytałam Louisa, który zacięcie próbował zrobić coś do jedzenia.
-Jak wróciła do domu, to Liam powiedział jej, że jesteśmy gdzieś na mieście i kazała przekazać, że musi wyjechać na spotkanie – powiedział chłopak dalej wczytując się w przepis.
-O, a kiedy wraca?
-50 mililitrów, nie więcej… - mówił coś pod nosem.
-Głuptasie! Pytam kiedy wraca ciocia – powiedziałam stając przed nim.
-A! Chyba za tydzień – odpowiedział – powinna do ciebie zadzwonić.
Uderzyłam się ręką w czoło
-Mój telefon… Muszę go złożyć w całość. A ty tu gotuj! – przytuliłam go i dałam buziaka.
Poszłam szybko do salonu i pozbierałam wszystkie kawałki. Nie były w najlepszym stanie, ale miałam to gdzieś. Złożyłam je w jedno i wróciłam do Louisa.
-I jak ci idzie? – zapytałam i chciałam podejść do niego.
-Nie podchodź! – krzyknął i stanął mi na drodze.
-Ale tak ślicznie pachnie – próbowałam dalej, ale nie przynosiło to żadnego skutku – no dobra – powiedziałam w końcu i opadłam na krzesło. Próbowałam włączyć telefon. Za którymś z kolei razem zareagował. Pomimo tego, że „trochę” się potłukł, to rozlał się ekran i niewiele widziałam.
-Chyba by się przydał nowy – stwierdził Tomlinson.
-No chyba… I tak chciałam kupić nowy.
Louis uśmiechnął się i postawił przede mną talerz.
-No to kupimy – powiedział nachylając się – a teraz jedz!
W końcu mogłam zobaczyć jego artystyczne dzieło. Było to duże okrągłe coś, przypominające naleśnika. Na środku widniał napis „kocham cię mocno” zrobiony z koślawych, czekoladowych literek.
-Ooo, jak słodko – powiedziałam i dałam Louisowi buziaka – też cię kocham. Bardzo, bardzo, bardzo mocno – dodałam i znowu czule go pocałowałam.
Wszystko przerwał telefon Louiego. Z poirytowaniem odebrał telefon:
- Któż to jak zwykle dzwoni do mnie w najmniej odpowiednim momencie? O, Harry! Skąd ja wiedziałem, że to ty.
Louis wyszedł z pokoju i pokazał mi na migi, że zaraz wraca. W tym czasie zdążyłam zjeść pyszne śniadanie i sprawdzić stan telefonu.. Kilkadziesiąt nieodebranych wiadomości i połączeń. Większość była od Louisa, Harrego i cioci. Napisałam jej szybko sms’a, że ze mną wszystko okej. Chwilę później przyszedł Lou.
-Harry przyjedzie po nas za około godzinę – powiedział łapiąc mnie w pasie i mocno przytulając. Zaczął mnie całować. Czule i namiętnie co bardzo mi się podobało. Wtedy z kolei zadzwonił mój telefon. Chciałam go odebrać, ale Louis był szybszy.
-Lidka jest teraz zajęta. Oddam ją za godzinę, albo dwie – powiedział i rozłączył się.
-Skąd wiesz kto to dzwonił? – zapytałam, chociaż wcale mnie to nie interesowało.
-Nie mam pojęcia, ale to ja jestem teraz ważniejszy – powiedział i zatopił swoje usta w moich.

*Harry*

-Dobra, jadę po tych zakochańców – rzuciłem i wybiegłem z domu. Kiedy znalazłem się w samochodzie, szybko wykręciłem numer Alice.
-Cześć, to ja, Harry – powiedziałem jak tylko usłyszałem jej słodki głos – masz jakieś plany na dziś?
-Nie. Chyba, że coś zaproponujesz – powiedziała dziewczyna
-No to w takim razie bardzo chciałbym cię dziś zobaczyć i będę u ciebie pod domem za jakąś godzinę.
-Bardzo podoba mi się ten pomysł i mam nadzieję, że będziesz wcześniej – powiedziała radośnie Ali.
-No to do zobaczenia!
Rozłączyłem się i jeszcze szybko zatelefonowałem do Louiego.
-Ja już jadę – rzuciłem od razu.
-Okej – powiedział zdyszany Lou.
-Emm… przeszkadzam wam?
-No, może tak trochę.
-Domyśliłem się – powiedziałem i przewróciłem oczami – od razu mówię, że nie będę czekać!
-Okej – powiedział szybko i się rozłączył.
Zaśmiałem się cicho pod nosem. Po dwudziestu minutach byłem na miejscu. Czekam, czekam i nikogo nie widać. W końcu usłyszałem śmiech Lidki. Wpakowali się do samochodu.
-Spóźniliście się! Powinienem was tu zostawić – powiedziałem udając obrażonego.
-Dobra, przepraszam. Wynagrodzę ci to! – zaczął Louis.
-Mam taką nadzieję – krzyknąłem – i tak na marginesie, chyba nie na tą stronę co trzeba założyłeś koszulkę.
-O, no chyba masz rację – stwierdził Lou, a Lidka zaczęła się śmiać. Po kilkunastu minutach drogi wysadziłem zakochańców i w szaleńczym tempie ruszyłem do Alice.
-Nareszcie! – powiedziałem pod nosem a na twarzy pojawił mi się szeroki uśmiech.


_____
Taki trochę krótki rozdział, no ale.! ;DD
Mam nadzieję, że się podoba. ;))
+ Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń. Jak dla mnie to naprawdę dużo. 
xxx.

1 komentarz:

  1. Świetne opowiadanie. Czekam na nastepny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń