Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 6 maja 2012

Rozdział XXII


Rozdział XXII


*Ali*


Szybko poprawiłam włosy, które były upięte w kok. Założyłam na siebie krótką, zwiewną, żółtą sukienkę i szare buty na koturnie. Cały czas przeglądałam się w lustrze i upewniałam, czy dobrze wyglądam, czy makijaż jest perfekcyjny i czy z włosami wszystko dobrze.
-Uuuu, randka?! – wpadła do pokoju moja siostra.
-Ade! – wrzeszczałam na cały dom. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Serce zabiło mi mocniej, jakby miało zaraz wyskoczyć.
-Ja otworzę! – powiedziałam, złapałam torebkę i zbiegłam po schodach. Spotykaliśmy się tyle razy, ale teraz czułam, że wydarzy się coś niesamowitego. Na sam widok tego chłopaka rumieniłam się, a po ciele przechodziły mi ciarki. Po prostu… Zauroczył mnie. W jego towarzystwie czułam się wyjątkowo, a kiedy na mnie spoglądał byłam w siódmym niebie. Zakochałam się! Zakochałam się, gdy tylko zobaczyłam go na imprezie. Ja chyba też wpadłam mu w oko… przynajmniej miałam taką nadzieję. Według mojego horoskopu, dzisiaj miał być mój szczęśliwy dzień i postanowiłam w to uwierzyć. Jeszcze raz spojrzałam na siebie w lustrze i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam jego cudowną, jak zwykle zadowoloną twarz i ciarki ponownie przeszyły moje ciało.
-Cześć – powiedział chłopak i uśmiechnął się szeroko pokazując przy tym cudowne, białe ząbki – wyglądasz fantastycznie!
-Dz-dzięki – wyjąkałam – ty też, zresztą jak zawsze!
Chłopak ponownie się uśmiechnął. 
-To co? Gotowa?
-Jasne! – przytaknęłam radośnie i ruszyłam z nim do samochodu. Kiedy wpakowałam się do środka, spojrzałam na dom. W oknie wystawała głowa Adele, która obserwowała wszystko jak mały szpieg. Przewróciłam oczami, a chwilę później ruszyliśmy.
-Tak w ogóle to gdzie jedziemy? – przerwałam ciszę.
-Hmm… - zaczął brunet – co powiesz na kino?
-Bardzo chętnie – zgodziłam się. 
Rozmowa zaczęła się rozwijać. Gawędziliśmy i śmialiśmy się w najlepsze. Co chwila wpatrywałam się w jego cudowne, zielone oczy, ale kiedy spoglądał na mnie odwracałam głowę. W końcu nasze spojrzenia zetknęły się. Zamilkliśmy na chwilę i uśmiechaliśmy się do siebie. Harry jakby zaczął się do mnie przysuwać. Ocieraliśmy się ramionami.
-Już jesteśmy – krzyknęłam nagle i szybko tego pożałowałam.
-Rzeczywiście – powiedział Harry i znowu posłał mi czarujący uśmiech, ale widać było, że jest zawiedziony.
Weszliśmy do budynku.
-Komedia? – zapytałam z nadzieją.
-Horror! – krzyknął chłopak.
-Horror?! O nie – zaprzeczyłam stanowczo.
-Ja chcę horror! – zaczął krzyczeć Harry jak małe dziecko, które chce zabawkę.
-No dobrze – poddałam się.
Odebraliśmy bilety. Mieliśmy jeszcze trochę czasu. Kupiliśmy popcorn i colę i poszliśmy do sali. 
-Harry… ja się boję – zaczęłam lamentować kiedy rozsiedliśmy się wygodnie.
-Jeszcze się nie zaczęło! – zaśmiał się Loczek  - spokojnie, jestem tutaj. Przy mnie nic ci się nie stanie.
Spojrzałam na niego. Pomimo tego, że było ciemno, zauważyłam jego uśmiech  dołeczki. Automatycznie pojawił mi się banan na mordce.
Zaczął się film. Wcale nie był straszny, a nawet bardzo mnie zainteresował. Ale z czasem zaczęło się robić coraz gorzej. 
„Idiotko! To tylko film, Harry siedzi obok” powtarzałam sobie w myślach. Zapragnęłam się do niego przytulić. Powoli wysunęłam rękę w jego stronę. Nie zdążyłam położyć jej wystarczająco daleko, a Harry przykrył ją delikatnie swoją dłonią. Znowu przeszły mnie ciarki i cudowne uczucie. Spojrzałam na niego kątem oka. Patrzył się w ekran, lecz na twarzy pojawiał mu się coraz szerszy uśmiech. Powróciłam do oglądania. Bałam się naprawdę strasznie i nie potrafiłam tego ukryć. Powoli ogarniała mnie fala ciepła. 
-Nie bój się, jest okej. To tylko koleś oblany farbą – szepnął mi do ucha i objął ramieniem. W odpowiedzi pokiwałam tylko głową, ale chwilę później chowałam głowę i wtulałam się w jego bluzę, i znowu… Nie powiem, że nie, bardzo mi się to podobało. W końcu nadeszła najstraszniejsza scena filmu i znowu wtuliłam się w Harrego, a on oparł swoją głowę o moją. Poczułam jakby czas stanął w miejscu, jakbyśmy byli tylko my, we dwoje… Rozmarzyłam się na chwilę.
-I co? Było tak źle? – Hazza wyrwał mnie z zadumy. Seans się skończył, a my ruszyliśmy do samochodu. Drogę przebyliśmy w prawie całkowitym milczeniu. W głowie snuły mi się cudowne sceny z romantycznych filmów ze mną i z Harrym w rolach głównych. Wyobrażałam sobie jak podchodzi do mnie i delikatnie całuje. Niestety, rzeczywistość była troszeczkę inna.
Dojechaliśmy pod mój dom. Było już sporo po 23. Powoli wygramoliłam się z auta. Zamknęłam drzwi, a przede mną pojawił się Harry. Oparłam się o samochód i spojrzałam na niego. Nasze spojrzenia znowu się spotkały.
-Tak naprawdę, to wcale nie interesował mnie ten film. Oglądałem go setki razy – mówił cały czas wpatrując mi się w oczy – ty mnie interesowałaś.
Poczułam, że się rumienie. Harry oparł rękę o samochód a nasze twarze dzieliły milimetry.
-Cały czas cię obserwowałem – mówił dalej – każdy twój ruch, przerażenie w oczach. Kiedy się do mnie przytuliłaś… czułem to coś. Cudowne uczucie. Ciepło, którym mnie darzysz. To po prostu miłość… 
Serce prawie nie wyskoczyło mi z piersi. Nie mogłam wydusić żadnego słowa. Harry objął moją twarz. 
-Działasz na mnie jak narkotyk. Wydaje mi się, że już się uzależniłem, popadłem w nałóg – szeptał a nasze twarze stykały się, żeby chwilę później móc złączyć się w namiętnym, słodkim pocałunku. Tego nie mogłam sobie wyobrazić w najlepszych snach. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.
-Mój horoskop miał rację – powiedziałam wreszcie.
Harry spojrzał na mnie ze zdziwieniem i ponownie mnie pocałował. Oddałam pocałunek i powoli kierowałam się do domu. Weszłam jak zaczarowana. 
-Wszystko widziałam! – wrzeszczała Adele
-Kocham cię, Ade – powiedziałam i dałam jej buziaka w policzek, po czym zamknęłam się w pokoju zostawiając oszołomioną dziewczynę samą. Rzuciłam się na łóżko.
-Harry, Harry, Harry – piszczałam radośnie, a potem wykonałam taniec radości. Cieszyłam się jak głupia, ale byłam strasznie przemęczona. Wzięłam szybki prysznic i szybko wskoczyłam pod cieplutką pościel. Nagle zawibrował mój telefon.
-Dobranoc – wyszeptał słodkim głosem Harry.
-Dobranoc – odpowiedziałam – dziękuję za ten cudowny dzień.
-To ja ci dziękuję. Śpij słodko – powiedział i rozłączył się, a ja zapadłam w głęboki, cudowny sen.


____
Trololoolo, tak Hazzowato :D
Mam nadzieję, że się podoba. Wieczorna wena :>


8 komentarzy:

  1. Wieczorna wena ... Dobrze wykorzystana, ale jak zawsze z resztą. Czy wieczorna czy nie. XD HAZZAA ! ROMANTYK ! *,* Genialny i czekam na nn. ;) Horanowa. xx :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha dziękujee ! ;D :*
      postaram się szybko, ale i tak zaszalałam z tym xd

      Usuń
  2. Żałuję ,że tak mało Zayna, ale jest Lou i Harry , a to zawsze 2/5 .<3
    Uwielbiam jak piszesz.:))
    I czekam na kolejne rozdziały.*__*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się, żeby było więcej. :D
      Dziękuję! ;D <3

      Usuń
  3. bez jaaj, świetny. taki bardzo romantycznyy ! :D
    pisz dalej, pisz, pisz :D
    dodaję do obserwowanych :D
    i zapraszam do mnie ;)
    www.story-maciek.blogspot.com
    lub
    www.oczami-kary.blogspot.com
    pozdrawiam :* i czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo, dziękuję! :D
      Okej, już wpadam do Ciebie :> ;)

      Usuń
  4. nie mogę dodac do obserwowanych :<
    wiec chciałabym być informowana o nn ;)

    OdpowiedzUsuń