Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział IV


Rozdział IV 

Minął tydzień, a ja i Oliwka dalej nie miałyśmy ze sobą kontaktu. Stało się to naprawdę męczące. Nie mogłam uwierzyć, że pokłóciłyśmy się przez chłopaka. Chciałam to skończyć jak najszybciej. Sięgnęłam po telefon i wykręciłam numer Oliwki. Nie odebrała. Zadzwoniłam drugi raz. Znowu cisza. Odłożyłam telefon i włączyłam komputer. Było mi strasznie smutno. Nie nawiedziłam kłócić się z Oliwką, ale uwielbiałam kiedy się godziłyśmy. Miałam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej. Zalogowałam się na twitterze. To co tam zobaczyłam totalnie mnie zaskoczyło. Louis Tomlinson. Louis Tomlinson odpisał mi. Automatycznie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Kilka słów a cieszyłam się jak głupia. Chociaż na chwilę zapomniałam o Oliwce. Znacznie poprawił mi się humor. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam po schodach i wyjrzałam przez okno. Bartek.
-Hej! Co ty tu robisz? – powiedziałam otwierając drzwi.
-Stęskniłem się! – odpowiedział i mocno mnie przytulił. Poszliśmy do mojego pokoju. Jak zwykle chwilę później rozpoczęła się bitwa na poduszki. Po jakimś czasie uspokoiliśmy się. Bartek co chwila mnie przytulał i całował. Jednak wydawało mi się, że coś jest nie tak. Nie chciałam tego po sobie pokazać. Nagle zadzwonił telefon Bartka. Po krótkiej rozmowie rzucił do mnie:
-Muszę już iść. Starzy znowu coś chcą. – powiedział i wybiegł z pokoju. Po chwili usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Poczułam się dziwnie. Wydawało mi się, że Bartek nie był ze mną do końca szczery. Nigdy nie wychodził tak gwałtownie.
Zadzwonił mój telefon.
-Halo?
-Cześć… Dzwoniłaś do mnie. – usłyszałam przygaszony głos Oliwki.
-Tak, dzwoniłam. – odpowiedziałam i zamilkłam. – słuchaj, chciałam cię przeprosić. Zachowałam się jak idiotka. Jak zwykle zareagowałam  zbyt gwałtownie.- dodałam po chwili.
-Też chciałam cię przeprosić. Miałaś rację. Nie znam Bartka i nie powinnam go tak oceniać.
Nic nie odpowiedział.
-Chyba miałaś rację… - powiedziałam cicho.
-Zrobił ci coś? – zapytała z oburzeniem moja przyjaciółka.
-Właściwie to sama nie wiem. Dziwnie się dziś zachowywał.
-Zobaczymy co da się zrobić. Wezmę się za niego –powiedziała entuzjastycznie Oliwka. – nikt nie ma prawda skrzywdzić mojej przyjaciółki.
Po tych słowach zrobiło mi się strasznie miło.
-Mam takie ogromne szczęście, że jesteś moją przyjaciółką – powiedziałam, a w oku zakręciła mi się łezka. – kocham cię.
-Ooo, ja ciebie też – zaśmiała się.
Wszystko powróciło. Znowu zaczęłyśmy śmiać się i rozmawiać o głupich rzeczach, plotkować i poruszać ważne tematy. Strasznie mi tego brakowało.
-Hmm… Oliwka. Muszę powiedzieć ci coś ważnego –zaczęłam niepewnie.
-No dawaj. W sumie ja też mam ci coś do powiedzenia, ale nie jestem pewna czy mogę tak przez telefon. No, ale już mów, nie przerywam ci.
-No więc… W wakacje wyjeżdżam. Za granicę. Nie ,mogę już tego odwołać. Walizki spakowane, a bilety zakupione. – zrobiło mi się przykro. – przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej.
-Lidka… Boże święty! – wykrzyknęła Oliwka. – Matko, gdzie jedziesz ?
-Em… Do Anglii – powiedziałam niepewnie. Całkowicie nie rozumiałam co ją tak cieszy – 1 licpa.
W słuchawce usłyszałam krzyk Oliwki.
-Lidka! Ja pierdole! Jesteśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie! – krzyknęła radośnie. – też jadę do Anglii, co prawda trzy tygodnie później. Ale porazisz sobie beze mnie. Wiem to.

_________
No to i 4 rozdział, dziękuję Oliwceee za pospieszanie, haha <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz