Łączna liczba wyświetleń

piątek, 23 marca 2012

Rozdział VIII


Rozdział VIII
 Obudziłam się z samego rana. Chciałam jak najszybciej znaleźć się przy cioci. Wstałam i założyłam lóźną bluzkę, prawdopodobnie Louisa. Wyszłam po cichu z pokoju i chciałam dotrzeć do łazienki. Kierowałam się w stronę jednych z drzwi, które mogłyby do niej prowadzić. Nagle usłyszałam, że ktoś wbiega po schodach. Nie zdążyłam się odwrócić, a przede mną stanął Lou.
-Ładnie wyglądasz. –uśmiechnął się. Zrobiło mi się głupio.
-Przepraszam, nie miałam przy sobie swoich rzeczy, a chciałam tylko przejść do łazienki no i jakoś tak wyszło. – powiedziałam od razu rumieniąc się.
-Właśnie wracam z mieszkania twojej cioci… -podał mi torbę, którą trzymał w ręce.- zgadywałem, że to twoja. Była jeszcze nie rozpakowana więc…
-Tak to moja, dziękuję ci bardzo! –odpowiedziałam i wzięłam torbę.
-Jeśli chcesz to mogę pojechać z tobą do szpitala. –zagadał szybko.
-Mógłbyś? Właśnie chciałam poprosić o to któregoś z was… Muszę szybko dowiedzieć się co z ciocią. –powiedziałam, a wydarzenia z poprzedniego dnia uderzyły we mnie z podwojoną siłą. Louis chyba to zauważył i od razu powiedział:
-No to co? Za dwadzieścia minut jedziemy?
-Okej. Dziękuję jeszcze raz za rzeczy. –uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki. Po jakimś czasie wyszłam z niej, a na dół sprowadziły mnie niesamowite  zapachy. Zajrzałam do kuchni i zobaczyłam cudownie przyrządzone naleśniki. Przy stole siedział już Niall i zajadał się nimi.
-Jak się spało? – powiedział Harry, który bawił się właśnie w kucharza.
-No muszę przyznać, że całkiem dobrze – odpowiedziałam.
-A jak z, no wiesz. Z ciocią?
-Właśnie zaraz mamy jechać ją odwiedzić. –powiedziałam, a Harry zrobił dziwną minę. – my, w sensie, że ja i Louis. –dokończyłam, a Harry się uśmiechnął.
-W każdym razie nikogo nie wypuszczę bez moich rozpływających się w ustach naleśnikach. –uśmiechnął się szeroko i kazał mi usiąść coś zjeść.
-Ej, ej! Nie za dużo tej skromności? –zapytał  ironicznie Louis wchodząc do pomieszczenia. – nie przechwalaj się tak już. Chcę dostać coś jadalnego. Nie przypalonego.
Po pysznym posiłku zaczęliśmy się zbierać do drogi. Chciałam już jak najszybciej dowiedzieć się o stanie cioci. Louis i Harry stali obok mnie i jak zwykle się wygłupiali. W pewnej chwili Louis potknął się i poleciał w moją stronę.
-Noo, proszę ciebie. Co ja tu widzę. –powiedział od razu Harry pogwizdując.
Zaczęłam się śmiać, a Tomlinson chyba się troszkę zawstydził. Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę samochodu. W trakcie jazdy mało się do siebie odzywaliśmy. Serce waliło mi mocniej za każdym razem, jak tylko na niego spojrzałam. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wchodząc do szpitala od razu rozglądałam się za doktorem, który wczoraj przyjął ciocię. Zobaczyłam go na końcu korytarza i szybko podbiegłam.
-Panie doktorze, wczoraj przywieziono tu moją ciocię. Została pobita. Jak się czuje? – powiedziałam wszystko za jednym zamachem. Doktor popatrzył na mnie chwilę i w końcu powiedział:
-Wszystko jest pod kontrolą, ale twoja ciocia musi zostać tutaj jeszcze kilka dni na obserwacji. Jest jeszcze trochę osłabiona więc dobrze jej to zrobi.
-A… mogłabym ją zobaczyć?
-Oczywiście –odparł szybko doktor. – zaprowadzę cię. Poszłam za nim. Pokiwałam Lou, żeby się do mnie dołączył, ale stwierdził, że lepiej będzie jak poczeka. Po chwili doszłam już do sali, w której była Anna. Weszłam do środka i po prawej stronie zobaczyłam ją zmęczoną w szpitalnym łóżku.
-Ciociu! –krzyknęłam radośnie i podbiegłam do niej.
-Witaj kochanie –odpowiedziała lekko osłabionym głosem Anna. –jak się cieszę, że cię widzę.
-Nigdy więcej nie rób mi czegoś takiego! –rozkazałam surowo. – jak tylko wrócimy do domu musimy poważnie porozmawiać. Teraz będę zawsze przy tobie.
Wiedziałam, że to nie jest najlepszy moment na rozmowę o zdarzeniu z poprzedniego dnia, więc postanowiłam cierpliwie czekać, aż Anna opuści szpital. Usiadłam obok niej i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Przepraszam cię. Wiem, jestem strasznie nieodpowiedzialną osobą. Gdybym tylko mogła sprawić żebyś zamieszkała gdzie indziej niż w moim mieszkaniu. Boję się, że nie jesteś tam bezpieczna.
-Nie musi się pani martwić –powiedział Lou, który właśnie wszedł na salę. –jest pod najlepszą opieką. Mieszka u nas i biorę za nią całkowitą odpowiedzialność.
Anna zrobiła wielkie oczy. Dobrze wiedziała kim jest chłopak, z którym rozmawia, bo wielokrotnie o nim mówiłam. Uśmiechnęła się szeroko.
-No to bardzo się cieszę! Dziękuję bardzo, że mnie odwiedziliście. –powiedziała i spojrzała na mnie znacząco. –nie chcę wam już zabierać czasu. Po za tym za chwilę mam badania. Dziękuję jeszcze raz.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy ze szpitala. Tak strasznie cieszyłam się, że ciocia jest w dobrym stanie.
-No to co? Może wyskoczymy sobie gdzieś? –spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Baaardzo chętnie! – odpowiedziałam i dostałam niespodziewanego buziaka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz