Rozdział IX
Poszliśmy chyba w każde
możliwe miejsce. W końcu Lou zaprowadził mnie do ślicznego parku. Jak zwykle zaczęliśmy
się wygłupiać. Ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów, ale szczerze mówiąc
miałam to gdzieś. Po jakimś czasie doszliśmy do małego jeziorka. Stanęliśmy
na małej górce przy brzegu.
-Zobacz! –krzyknęłam do
Louisa, a gdy się odwrócił popchnęłam go w stronę wody. Nie przewidziałam
jednak, że złapie mnie za rękę i poleciałam razem z nim. Wpadliśmy do zimnej
wody.
-Osz ty! –krzyknął Tomlinson
i zaczął mnie ochlapywać wodą. Zaczęliśmy znowu bawić się jak dzieci. Jakiś
czas później zrobiło mi się już zimno. Postanowiliśmy już wyjść. Sporo czasu
minęło zanim udało nam się wygrzebać na brzeg. Trzęsłam się z zimna.
-Widzę, że komuś tu zimno? –uśmiechnął
się Louis i przytulił mnie mocno.
-Nie no co ty –powiedziałam. –
to wszystko przez ciebie! Ty miałeś tam wpaść. Beze mnie.
-Masz za swoje –zaśmiał się. –dobra
chodź i już nie marudź.
Ruszyliśmy ścieżką wzdłuż jeziorka.
Mieliśmy całe mokre ubrania, ale opłacało się. Dotarliśmy do ulicy i
kierowaliśmy się na parking. Nagle usłyszałam jakieś piski. Odwróciłam się i
zobaczyłam kilka fanek, który podbiegły do mojego towarzysza.
-Nie mogę w to uwierzyć! To
Louis Tomlinson! –piszczała jedna z nich i odepchnęła mnie z olbrzymią siłą.
Zaraz rzuciły się na Louisa prosząc o autografy i zdjęcia. Dziewczyn było coraz
więcej i nie mogłam się dostać do przyjaciela. Jedna z wpychających się w tłum
fanek spojrzała na mnie.
-Suka. Nigdy więcej nie
spędzisz ani jednej chwili z moim idolem. On jest tylko i wyłącznie mój.
Zapamiętaj to sobie. –syczała i zaraz przyłączyły się do niej kolejne. Spojrzałam
na nie żałośnie.
-Aha. To bardzo ciekawe. –
powiedziałam i nie zwracałam na nie uwagi. – Louis! Możesz tu przyjść –krzyknęłam
i spojrzałam w jego stronę. Szukał mnie wzrokiem. Wyciągnęłam rękę, ale chyba
się nie spostrzegł. Nie mogliśmy do siebie dojść. Dzieliło nas kilkanaście, jak
i nie kilkadziesiąt wrzeszczących fanek. Nagle poczułam, że ktoś jeszcze
mocniej mnie popchnął, że o mało się nie przewróciłam.
-Powiedziałam ci coś!
Spierdalaj! – krzyczała mi w twarz psychiczna dziewczyna. – popatrz na siebie! Mój
Louis nigdy nie zagadałby do takiego pustaka ja ty.
-Haha, tylko nie zamieniaj
nas rolami –spojrzałam na nią, na jej zjarane na solarze ciało i wytapetowaną
twarz. – patrzyłaś dziś w lustro? Wydaję mi się, że jednak nie, bo coś się
dzieje z twoją twarzą. A teraz zostaw mnie w spokoju i idź poprawić makijaż. –powiedziałam,
ale dziewczyna stała przede mną rozwścieczona i o mało co nie rzuciła się na
mnie z pięściami. Była jednak zbyt nieudolna i szybko udało mi się ją ominąć. Stwierdziłam
jednak, że nie uda mi się dotrzeć do Louisa. Przeszłam przez ulicę i
wyciągnęłam telefon. Szybko wykręciłam numer Harrego
-No hej! Co tam u was? –
powiedział radośnie.
-Hm. Jest tragicznie. Mógłbyś
podjechać pod park? Louis jest otoczony fankami i już mam tego dosyć.
-Okej, zaraz będę. Musisz się
do tego przyzwyczaić. Dziewczyny gwiazd mają ciężkie życie. –zaśmiał się i
rozłączył, a mi w uszach brzęczały jego ostatnie słowa. Odwróciłam się w stronę
Louisa. Zobaczyłam, że te fanki zachowywały się coraz gorzej. Całowały go,
rzucały się na niego. Przyjrzałam się bliżej i zobaczyłam, że był tam też ten
pustak. Louis był wyraźnie wkurzony. Odepchnął ją od siebie. Z wściekłością
podeszłam do nich i złapałam go za rękę.
-Chodź, idziemy stąd.
-Gdzie ty byłaś?! – krzyknął Lou.
–nigdzie nie mogłem cię znaleźć.
-Te panie wyraźnie mnie nie
zaakceptowały. –powiedziałam i spojrzałam na nie. – zresztą, mam to gdzieś.
Zadzwoniłam po Hazzę. Zaraz powinien tu być.
-O, to dobrze. A teraz trzeba
stąd uciekać. Wskakuj. –powiedział i zaczął się śmiać. Za chwilę byłam już na
jego plecach. Min tych dziewczyn nie dało się opisać. Ze śmiechu prawie
spadłam. W końcu postawił mnie na ziemi.
-Jesteś głupi. –powiedziałam ze
śmiechem.
-Też cię kocham. – odparł i
spojrzał jak na nikogo innego. Nagle rozległo się trąbienie samochodu i zepsuło
tą wspaniałą scenkę. Wskoczyliśmy do samochodu.
-Mój samochód odbierzemy
kiedy indziej… - spojrzał zirytowany na obstawiony przez fanki samochód.
Ruszyliśmy do domu. Nagle poczułam ciepło. Louis niezdarnie złapał mnie za rękę
i nie puścił jej dopóki nie dojechaliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz