Rozdział VII
Po chwili usłyszeliśmy kroki.
Do mieszkania weszli ratownicy i szybko zabrali ciocię do szpitala. Ruszyliśmy
za nimi. Ciągle nie mogłam powstrzymać łez. Wiedziałam, że to moja wina. Nie
powinnam zostawiać cioci samej. Louis starał się mnie opanować, ale
bezskutecznie. Ciągle dzwoniły nasze komórki, lecz ani ja, ani Louis nie zwracaliśmy
na to uwagi. Dojechaliśmy do szpitala. Nie mogłam się tam odnaleźć. Szukałam
kogokolwiek, kto mógłby powiedzieć mi co się dzieje z ciocią. W końcu dotarłam
do lekarza, który przyjął Annę.
-Co z moją ciocią? –powiedziałam
przez łzy.
-Na razie nie mogę nic
powiedzieć. – odpowiedział lekarz. – wiadomo tylko tyle, że została pobita i
nie wygląda to najlepiej, ale proszę się nie martwić.
Usiadłam w korytarzu i
myślałam o cioci. Tak bardzo żałowałam tego, że nie dowiedziałam się dokładnie
kim był ten facet. Byłam pewna, że to on pobił ciocię, ale nie widziałam
dlaczego. Mijały minuty, a lekarza nie było. Coraz bardziej obawiałam się o
zdrowie cioci. Łzy spływały mi po policzkach.
-Nie płacz już. – powiedział Louis,
który właśnie usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił. – to nie jest twoja
wina. Nie mogłaś tego przewidzieć.
-Mogłam! Gdybym nie była taka
głupia i nie zostawiała cioci samej do niczego by nie doszło. –po tych słowach
znowu się załamałam i zaczęłam strasznie płakać. Louis nic nie mówił. Przytulał
mnie tylko i czekał, aż się uspokoję. Było coraz później. Nie miałam już siły
na łzy. Nagle pojawił się lekarz i oznajmił krótko, że ciocia musi zostać
jeszcze kilka dni w szpitalu. Nie pozwolono mi jej zobaczyć, ale nawet nie
chciałam patrzeć w jakim jest stanie… Kazano nam wrócić do domu i przyjść
następnego dnia. Poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Byłam załamana. To
dopiero pierwszy dzień pobytu, a już dzieje się coś złego. Miałam wielką ochotę
zakończyć ten dzień. Podróż dłużyła się i czułam, że zaraz zasnę. W końcu
dojechaliśmy, ale to nie było osiedle cioci
-Przenocujesz u nas. Nie
pozwolę ci tam wrócić. –powiedział troskliwie Louis i zaprowadził mnie do
środka. Kiedy otworzył drzwi, wszyscy się zbiegli, aby dowiedzieć się o co
chodzi. Nie miałam ochoty tłumaczyć cokolwiek i komukolwiek.
-Dajcie jej na razie spokój.
Ma za sobą ciężki dzień. –powiedział Lou, a chłopaki posłuchali się go. – chodź,
zaprowadzę cię do sypialni.- zwrócił się do mnie.
Weszłam za nim po schodach i
ruszyłam w kierunku jednych z drzwi, które otworzył. To był jego pokój.
- Połóż się i odpocznij.
Spotkamy się jutro rano. Dobranoc –przytulił mnie mocno raz jeszcze i wyszedł z
pokoju. Rozejrzałam się zaspanym wzrokiem. Przypomniało mi się, że przecież nie
mam przy sobie żadnych ciuchów. Wszystko zostało w mieszkaniu cioci. Zdjęłam
ubrania i w bieliźnie wskoczyłam do łóżka. Nareszcie mogłam odpocząć.
Wyczerpana zasnęłam po kilku minutach.
*Louis*
Zszedłem powoli ze schodów.
Strasznie współczułem Lidce. Nie zna tu nikogo innego, prócz cioci. To był dla
niej naprawdę ciężki dzień. Myślałem o niej jeszcze chwilę, ale zaraz
zaatakowali mnie chłopcy.
-Ej, co się stało? – zapytał od
razu Harry.
-No właśnie. Ona była w
strasznym stanie. –dodał Zayn.
-Jej ciocia została pobita…
Znaleźliśmy ją w mieszkaniu na podłodze. Jest teraz w szpitalu –odpowiedziałem.
Nastała chwila ciszy. Nikt
nie wiedział co odpowiedzieć.
-Szkoda jej… Naprawdę fajna
dziewczyna. Od razu mi się spodobała. –powiedział Harry.
-Mi też. –dodałem cicho. Było
już późno więc rozeszliśmy się do sowich pokoi. Poszedłem do siebie. Otwierając
drzwi przypomniało mi się, że jednak ten pokój jest już zajęty. W łóżku
ujrzałem zmęczoną, śpiącą Lidkę. Przyglądałem się jej jeszcze chwilę. Wyglądała
uroczo. W końcu wyszedłem i powoli zamknąłem drzwi.
-Znajdzie się tu miejsce dla
mnie? – powiedziałem błagającym głosem wchodząc do Hazzy. Nie czekając na
odpowiedź wpakowałem się do jego łóżka. Zamyśliłem się chwilowo.
-Podoba ci się, co? –
powiedział nagle Loczek.
-Kto?
-No ona. Nie ukryjesz tego
przede mną. –powiedział i uśmiechnął się. –może przeżyję tą zdradę.
Nic nie odpowiedziałem. Może
i miał rację.
______
Mam nadzieję, że się podoba . ;)
Mam nadzieję, że się podoba . ;)
Jbc to koomentarze, komentarze, komentarze ! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz