Rozdział V
O 3.00 zadzwonił budzik.
Szybko wstałam i zaczęłam się ogarniać. Byłam strasznie przejęta tym wszystkim!
Anglia, Anglia, Anglia… Jedyne słowa, które mi wtedy towarzyszyły. Po raz setny
sprawdziłam walizki wszystkie rzeczy. W końcu byłam gotowa do wyjazdu.
-Na pewno wszystko masz?
–upewniała się mama.
-Mam taką nadzieję. –
odparłam i zamyśliłam się. Po kilkunastu minutach byliśmy już na lotnisku.
Wzięłam swoje rzeczy i pożegnałam się ze wszystkimi. Po wszystkich kontrolach
usiadłam w samolocie, a chwilę poźniej rozpoczął się lot. Przez to, że musiałam
tak wcześnie wstać, oczy same mi się zamykały i w końcu zasnęłam. Znowu śniło
mi się One Direction. Dzięki temu znacznie poprawił mi się humor.
W końcu dolecieliśmy na
miejsce. Udało mi się wyjść i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że jestem w
Anglii. Z bananem na twarzy szukałam kobiety podobnej do tej ze zdjęcia, które
dostałam. Nagle zauważyłam ją w tłumie i szybko „podreptałam” w jej kierunku.
-Cześć kochanie! –usłyszałam
słodki głos cioci. – od razu wiedziałam, że to ty! Nawet nie wiesz jak bardzo
się cieszę z twojego przyjazdu. –powiedziała i przytuliła mnie.
-Ja również ciociu. W końcu
mam okazję cię poznać.
Rozmawiając odebrałyśmy i
wyruszyłyśmy. Po jakimś czasie podjechała po nas taksówka i pojechałyśmy do
domu. Szybko znalazłyśmy się na słonecznym osiedlu. Weszłyśmy do jednego z
bloków i wjechałyśmy windą a szóste piętro. Zaraz znalazłam się w pięknym mieszkaniu
cioci.
- Twój pokój jest na wprost –
powiedziała Anna i uśmiechnęła się. – mam nadzieję, że ci się spodoba.
Zdjęłam buty i podążyłam we
wskazanym kierunku. Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Był naprawdę śliczny.
Biało – czerwone i duże, miękkie łóżko bardzo mi się spodobały.
- No i jak? Podoba ci się? –
powiedziała ciocia, która właśnie weszła do pokoju.
-Jest przepiękny, naprawdę strasznie
mi się podoba.
-No to się cieszę. A teraz
chodź, na pewno jesteś bardzo głodna. – odparła i poszłyśmy do kuchni.
Po pysznym posiłku
postanowiłam trochę pobiegać, a przy okazji rozejrzeć się po okolicy. Dowiedziałam
się od Ani gdzie mogę znaleźć park i po trzydziestu minutach wyszłam. Dotarłam
do parku, oczywiście kilka razy gubiąc się i odnajdując, i strasznie chciało mi
się z tego powodu śmiać. W końcu jednak poradziłam sobie. Włożyłam słuchawki w
uszy i rozpoczęłam bieg. Nuciłam pod nosem jedną z piosenek One Direction i
kompletnie odleciałam… Zapatrzyłam się na dwójkę zakochańców i wpadłam na
kogoś.
-O jeju, przepraszam,
przepraszam bardzo! – zaczęłam szybko. – naprawdę przepraszam, to przez nie
uwagę.
- Okej, okej. – uśmiechnął się
przystojny blondas z ciemnymi oczami, na którego wpadłam. – w sumie to jest
jeden plus. Mogłabyś w ramach wynagrodzenia dotrzymać mi towarzystwa?
-Hm… No w sumie to czemu nie?
– chwilę się zawahałam, no ale co tam. Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że
ten chłopak jest naprawdę świetny. Cały czas się wygłupiał i bardzo dobrze mi
się z nim rozmawiało. Dowiedziałam się też, że ma na imię David. W dziwny
sposób nasza rozmowa potoczyła się tak, że zaczęliśmy mówić o One Direction, a
David cały czas w dziwny sposób się uśmiechał.
-Ej no, powiedz w końcu dlaczego
się tak dziwnie uśmiechasz? –zapytałam, bo już nie mogłam wytrzymać. –
rozumiem, że możesz ich nie lubić, ale nie zmienisz tego, że ja ich uwielbiam.
-Nie mam zamiaru tego zmieniać
– powiedział i znowu zaczął żartować.
Minęło już przynajmniej
półtorej godziny i postanowiłam powoli zbierać się do domu. Na prośbę Davida
podałam mu swój numer, pożegnaliśmy się i rozeszliśmy. Kiedy byłam już pod
drzwiami mieszkania, usłyszałam krzyki. Z impetem weszłam do środka i ujrzałam
zapłakaną ciocię i dziwnego typa, który na nią krzyczał.
-Co tu się do cholery
dzieje?! –spojrzałam na faceta z obrzydzeniem. – zostaw ją w spokoju i wynoś
się!
Mężczyzna spojrzał tylko na
mnie i zaczął się śmiać.
- Wynoś się, nie chce cię tu
nigdy więcej widzieć! – krzyknęłam jak najgłośniej mogłam.
Typek skierował się w
kierunku wyjścia, a po chwili było słychać tylko huk zamykanych drzwi.
-Kto to był? – podeszłam do
cioci i przytuliłam ją.
-Nie ważne, nie przejmuj się
nim. – odpowiedziała Anna i wytarła łzy. – jak było na treningu?
-W porządku… -odrzekłam i
usłyszałam dźwięk dzwonka. – przepraszam, muszę odebrać. – powiedziałam i
ruszyłam do pokoju.
-Cześć to ja, David. O 18 bądź
gotowa do wyjścia. Nie pytaj o szczegóły. Dowiesz się później. Mogę powiedzieć
tylko tyle, że będziesz mi za to dziękować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz